31 lipca 2015

Poznajmy się + I rozdział

Cześć :)
To moje pierwsze i jedyne opowiadanie, ale nie pierwszy blog. Jak to możliwe? Postanowiłam je przeredagować. Zaczęłam je pisać, dziecięciem będąc, a że całkiem fajnie się rozwinęło (i nadal się rozwija!), zasłużyło na drugie życie.
Postanowiłam nie zmieniać imienia głównej bohaterki. Nazwanie jej Dominiką nie było przebłyskiem geniuszu z mojej strony, ale jeszcze gorzej byłoby teraz nazwać ją Cindy czy inną Ermengardą. Niech więc będzie ta Dominika. Nawet u Rowling trafiła się jedna Dominique. Pocieszające :)
Opowiadanie skupia się na Dominice Moon, która przeprowadza się z rodziną do Anglii, trafia do Hogwartu i odkrywa w sobie pewien niezwykły talent. W tle zmierzch świata czarodziejów, mnóstwo Huncwotów i innych znajomych Hogwartczyków. Bardzo staram się trzymać kanonu, mimo że wprowadzam OC.
Dość tej pisaniny :) Mam nadzieję, że opowiadanie się spodoba, a rozdziały będą pojawiały się regularnie (raz lub dwa w miesiącu). Niniejszym, w ten wyjątkowy dzień (wszystkiego najlepszego, Harry!) zapraszam na pierwszy rozdział historii zatytułowanej Na Skraju.



„Między Marsylią a Bedworth”
– rozdział I –

Był koniec lata, gdy drobna postać biegiem przemierzała wąskie uliczki Marsylii. Słońce mocno przygrzewało, lecz ta biegła niewzruszenie, zerkając raz po raz na staroświecki zegarek, którego skórzany pasek oplatał jej wąski nadgarstek. Niestety. Kto jak kto, ale jej matka nie znosiła spóźnień.
 Nareszcie jesteś  powitała ją od progu znad stosu walizek i toreb podróżnych. Odgarnęła za ucho ciemnobrązowe loki, przedmiot odwiecznej zazdrości córki, i podniosła na nią wzrok, w którym zauważalna była lekka panika.  Gdzieś ty się podziewała, zaraz wyjeżdżamy!
Dziewczyna wzruszyła ramionami i demonstracyjnie głośno tupiąc, ruszyła po schodach na piętro. Przeprowadzka nie napawała jej zbytnim entuzjazmem. Ostatnie kilka godzin spędziła na plaży, wdychając słone powietrze, przeczesując wzrokiem horyzont i w myślach żegnając się z pierzastymi, karłowatymi palmami porastającymi znajome wydmy. Z tego turystycznego raju mieli przeprowadzić się do deszczowej, zimnej i ogólnie nieprzyjaznej Anglii – tak przynajmniej ją sobie wyobrażała podczas długich, pełnych rozmyślań nocy. Nie było jednak wyjścia – tata dostał doskonałe zlecenie na projekt nowoczesnego centrum handlowego, które mogło okazać się kamieniem milowym w jego karierze. Nie mogła też nie zauważyć, że tata bardzo się cieszy na ten powrót – bo tak Everard Moon mógł nazwać podróż do Anglii. Spędził tam połowę życia zanim poznał mamę i zdecydował się zamieszkać z nią we Francji, więc przynajmniej w nim perspektywa podróży wzbudzała radość i podekscytowanie.
Przysłuchując się odgłosom panicznego pośpiechu, towarzyszącego mamie zawsze i wszędzie, kiedy w grę wchodziła podróż dłuższa niż droga do pracy i z powrotem, stanęła w progu swojego pokoju. Wprawdzie wyrosła już z tapety w drobne kwiatki, a półki już dawno przestały mieścić jej książki, jednak od zawsze był to jej azyl i dziwnie było go teraz opuszczać. Podeszła do na wpół wypełnionego kufra, który stał na środku pokoju jak wyrzut sumienia. Wrzuciła do niego kilka ostatnich książek, zawieruszoną skarpetkę, a na wierzchu ułożyła starannie złożony plakat, na którym widniał srebrzysty hipokampus. Przynajmniej kawałek domu mogła zabrać ze sobą.
 Dominique!  rozległ się naglący okrzyk.
Zatrzasnęła kufer i rozejrzała się wokół w poszukiwaniu przeoczonych przedmiotów, ale pokój wydawał się całkowicie opustoszony. Puste ściany i brak jakichkolwiek bibelotów sprawiały wrażenie, jakby nigdy tu nie mieszkała, a pomieszczenie powiększyło się jakimś tajemniczym sposobem, tracąc przy tym wrażenie swojskości i bezpieczeństwa. Odwróciła się więc bez większego żalu i mocno chwyciwszy rączkę kufra wyszła na przedpokój, zatrzaskując za sobą drzwi.
Kto wie  Zaskakująco pogodna myśl przyszła jej do głowy, gdy pomyślała o szkole, którą przyszło jej opuścić.  Może ten Hogwart nie będzie taki zły. W każdym razie na pewno nie będzie gorszy niż Beauxbatons.
Uśmiechnęła się do siebie, tarabaniąc się z kufrem po schodach. Tak, to mógł być całkiem dobry, zupełnie nowy początek.

* * * * *

Spojrzała w lustro i westchnęła z rezygnacją. Już od tygodnia mieszkali w Bedworth, a ani ona sama, ani jej włosy nie mogły się do tego przyzwyczaić. Zgodnie z jej najgorszymi przypuszczeniami, deszcz padał niemal nieustannie, czyniąc na jej głowie prawdziwy koszmar – końcówki długich, jasnych i zazwyczaj prostych włosów wykręcały się we wszystkich kierunkach, jakby buntując się przeciwko kapryśnej pogodzie. Spomiędzy nich wyglądała drobna, blada twarz z parą dużych, ciemnozielonych oczu oraz nieco zbyt długim nosem. Potarła go niecierpliwie. Niewiele to dało, poza tym, że zaczerwienił się lekko.
Odłożyła szczotkę i opadła na łóżko. Bezwiednie popatrzyła na swoje nowe królestwo – pokój wydawał się mniejszy niż jej poprzedni, ale być może takie wrażenie sprawiały wciąż nierozpakowane stosy kartonów. Rodzice nalegali, by urządziła jakoś swój nowy pokój, żeby bardziej się w nim zadomowiła – wzruszała tylko ramionami, nie bez pewnej racji mówiąc, że zaraz i tak przecież zaczyna się szkoła.
No właśnie – szkoła. Zastanawiała się jak tam jest. Czy też przemierza się ją, stąpając po polerowanych posadzkach z białego marmuru? Czy mają więcej kryształowych posągów kapryśnych nimf, które nigdy nie przepuszczają okazji, by obdarzyć cię kąśliwą uwagą? Czy program bardzo się różni? I, co najważniejsze, czy Anglicy jedzą bakłażany? Bakłażany były ważne. Jeśli nie dostanie bakłażana na obiad, chyba spakuje się i wróci do Marsylii.
Była w połowie planowania swojego życia jako dzikiej, nieedukowanej czarodziejki grasującej po Francji, gdy jej wzrok przyciągnęła gruba książka w skórzanej oprawie. Sięgnęła po nią i opuszkami palców przesunęła po złotych tłoczonych literach układających się w napis Standardowa księga zaklęć – stopień szósty. Właściwie mogła zacząć już teraz, uznała, zaglądając na pierwszą pergaminową stronę.

26 komentarzy:

  1. Witaj!

    Zapowiada się bardzo ciekawie;) Masz bardzo ładny styl. Chyba już długo jesteś w blogowym świecie, bo pamiętam Cię sprzed trzech lat, gdy prowadziłam swojego pierwszego bloga, ale mogę się mylić.

    Z pewnością ciężko jest zmienić otoczenie, gdy człowiek wychowywał się, uczył i spędzał wolny czas wśród przyjaciół, których znał od dziecka. Myślę, że mimo wszystko, dziewczyna odnajdzie się w Hogwarcie i spotka wielu życzliwych ludzi, którzy pomogą jej zaaklimatyzować się w szkole.

    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, a w wolnych chwilach zapraszam również do mnie:)
    Pozdrawiam serdecznie,
    Neithiria.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak na razie historia podoba mi się. Początki zawsze są trudne, a zwłaszcza przy redagowaniu starego opowiadania. Cieszy mnie również, że postanowiłaś nie zmieniać imienia bohaterki, bo to jednak część twojej duszy jest zawarta w opowiadaniu, a nagłe zmiany mogłyby jedynie zachwiać historią, którą tworzysz i mogłaby nagle przestać ci się podobać. Ciesze się, że poznałam ciebie na potterconie i podałaś mi adres swojego bloga. Jestem naprawdę zaciekawiona, co dalej potoczy się w historii Dominique :)
    Pozdrawiam i życzę weny
    TobiMilobi
    [mylittlehell.bnx.pl]

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuje za zostawienia namiarów na bloga:)
    Przyjemnie mi się czytało rozdział pierwszy. Sytuacja ciekawa, bo wprowadzasz nas w życie dziewczyny, która nie jest Lily. Za co duży plus, nie żebym miała komukolwiek za złe, że wybiera ją jako bohaterkę ale nowa postać to zawsze coś innego:) Podoba mi się wybrnięcie z pytania:"Dlaczego od 6 klasy?". Odpowiedź prosta: Bo przeprowadziła się z Francji:) Co do imienia, nie wiem dlaczego miałoby być złe? Dominika mi się podoba! Po za tym to dużo lepsze niż standardowa Kate, Sam czy inna cholera jak Ann, albo nie daj Merlinie Emmelina;/, których wyrosło jak grzybów po deszczu. Fuj! Dominika jest idealna:)
    Styl masz przyjazny, nie zauważyłam kolących w oczy powtórzeń ani literówek (których osobiście robię mnóstwo:D). Opisy spełniają swoją funkcję, dzięki czemu można łatwo wyobrazić sobie świat jakim ty go widziałaś:)
    Cóż... nie wiem co jeszcze. Zostaje mi czekać z niecierpliwością na dalsze rozdziały:)
    Pozdrawiam i życzę weny:)
    Rogata

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam serdecznie,
    Spodobał mi się Twój styl pisania. Bardzo przyjemnie czytało mi się ten rozdział, a opisy były takie płynne i naturalne.
    Sama fabuła również mnie zainteresowała. Jestem ciekawa, jak potoczą się losy Dominique/Dominiki w Hogwarcie. Jaki to w ogóle rocznik?
    Z chęcią przeczytam kolejne rozdziały, żeby dowiedzieć się, jak będzie się rozwijała akcja.
    Dodam jeszcze, że gdy zobaczyłam tytuł bloga, od razu usłyszałam w głowie tę piosenkę ♡♡♡ Uwielbiam ją. Måns ♡.♡
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na następny rozdział. :*
    Optimist
    PS. Zapraszam do siebie:
    [the-emerald-eyes.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :)
      Bardzo dziękuję za miły komentarz.
      Akcja części I-III będzie toczyła się w latach siedemdziesiątych, czyli za czasów Huncwotów.
      Ja też lubię tę piosenkę, a gdy tylko słyszę ten wers, od razu przychodzą mi do głowy losy moich bohaterów, więc postanowiłam trochę ją wykorzystać ;p
      Na pewno zajrzę też do Ciebie, zdążyłam się już zorientować, że interesuje nas podobna tematyka :)
      Z pozdrowieniami
      Eskaryna

      Usuń
  5. Cześć :)
    Twoja historia całkiem nieźle się zapowiada.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Dodałam coś u siebie, więc zapraszam :D
    hogwartpannybenson.blogspot.com
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojejku! Zakochałam się w tym rozdziale :) Bardzo płynnie piszesz, wszystko się mega dobrze czyta, bardzo zainteresowała mnie postać Dominiki, mam nadzieję, że w następnym rozdziale dowiemy się więcej o jej osobowości i poglądach. Cóż, to chyba wszystko co chciałam dodać od siebie ;) Czekam z niecierpliwością na dalsze losy bohaterki :))
    ~ AleksandraOla
    http://james-i-lily-nasza-bajka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. 1. Doskonale rozumiem Dominique, moje włosy też nienawidzą dużej wilgotności i zawsze w tym okresie mam na głowie coś, co przypomina majestatyczną kupkę siana. Z którą, o zgroza, absolutnie nic nie da się zrobić. Zdecydowanie nie polecam.
    2. Kocham cię za pisanie tego o bakłażanach. :D Tak, ulubione jedzenie jest ważne i też uważam, że nie można się bez niego obyć. Dla tego warto poświęcić nawet edukację!
    A teraz do sedna. Podoba mi się ten początek, piszesz lekko i chociaż właściwie nic się nie wydarzyło to zaciekawiłaś mnie. Dominique nie wydaje się denerwującą Panną Doskonałą, jakich pełno w opowiadaniach o nowych osobach w Hogwarcie, więc na pewno zostanę na dłużej. Jestem naprawdę ciekawa, jak też zniesie zmianę szkoły i co przygotuje dla niej kochany, poczciwy Hogwart.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, kochana ! :*
    Bardzo podoba mi się początek i jeżeli tak będzie dalej to ja zdecydowanie tu zostaje ! Piszesz lekko i przyjemnie, dzięki czemu nie męczę się idąc przez teks. Jest to przyjemność do której nie jestem zmuszona :))
    Już uwielbiam Domnique. Zwłaszcza za ten fragment o włosach. Moje kręcą się w każdej możliwej sytuacji - kiedy jest wilgotno to już w ogóle - więc prostownica stała się moją najlepszą przyjaciółką. Jestem ciekawa jak potoczą się jej losy w Hogwarcie.
    Z góry przepraszam jeżeli porobię jakieś błędy w nazwach, czy tłumaczeniu ich. Nie jestem najlepiej zapoznana z Harrym Potterem - przeczytałam zaledwie jedną książkę i widziałam ostatnie filmy, dlatego opiera się głównie na tym opowiadaniu :)
    Ściskam i zapraszam do siebie ! :*
    http://fifty--days.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej!
    Jest to chyba pierwsze opowiadanie na postawie Harry'ego jakie czytam (przynajmniej nie pamiętam, żebym kiedykolwiek czytała podobne). Nigdy nie sądziłam, że to może być coś fajnego. Wszyscy moi znajomi mówili, że te opowiadania mają wciąż powtarzającą się fabułę i że każde jest takie samo - tandetne i zanudzające.
    Przeczytawszy ten rozdział nie mogę się z nimi zgodzić. Po pierwsze, podobnie jak wszyscy powyżsi muszę przyznać, że twój styl pisania jest zawodowy. Czyta się to z taką przyjemnością. Masz tak lekkie, zachwycające "pióro". Mogłabym Cię tak chwalić i chwalić ;)
    Przyznam, że wizja dzikiej, francuskiej czarownicy wydaje się kusząca, ale liczę na to, że spotka ją mnóstwo przygód w Hogwarcie i że poczuje się tam lepiej, niż w domu :)
    Podoba mi się temperament Dominique, który można tu dostrzec. Głównie to tupanie po schodach (to tak bardzo moje <3). Wydaje się idealna do roli czarownicy - lekko wybuchowa, taka emocjonalna. Mam na myśli, że tak przywiązana do swojego, zwracająca uwagę na szczegóły. Przyjemna postać. Nie mogę się doczekać żeby poznać innych bohaterów, ale jeśli będą tak dobrze budowani jak zaczęłaś budować ją to chyba będę musiała tu zostać ;) Nie mam wyjścia, nie darowałabym sobie nie przeczytania czegoś tak dopracowanego :)
    Buziaki i dużo weny na dopracowywanie tej historii :*
    Zapraszam do mnie http://got-any-more-bad-ideas.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Niezmiernie się cieszę, że zostawiłaś u mnie linka, bo w innym przypadku mogłabym tutaj nie trafić, a to byłaby wielka strata. Od dawna szukam jakiejś dobrej i ładnie pisanej historii o czasach huncwotów. W końcu taką znalazła. Już po pierwszych dwóch zdaniach wiedziałam, że Twój pisania na pewno mnie przyciągnie, bo to jest takie lekki i przyjemne. Znalazłam kolejną perełkę do kolekcji XD
    Powiem szczerze, ale miło mi będzie przeczytać dla odmiany opowiadanie o huncwotach z perspektywy innej bohaterki niż Lily lub kogoś z huncwotów. Dominique podbiła moje serducho. Taka z temperamentem się wydaje, a ja uwielbiam takie dziewczyny w opowiadaniach ^^
    Ciekawie się zapowiada chociażby nawet dlatego, że przeprowadza się z Francji do Londynu i zaczyna od nowa. Fajnie będzie poznawać to wszystko jej oczami. Już się nie mogę doczekać dalszych jej losów. Lecę czytać kolejny rozdział :) Mam nadzieję, że uda mi się komentować zawsze, choć pewnie nie, ale na pewno będę na bieżąco z czytaniem.
    Pozdrawiam Panienka Livvi

    OdpowiedzUsuń
  11. Zostałaś nominowana do Libster Award. Po więcej informacji zajrzyj tutaj: http://bialewroble-book.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Lily Luna Potter rozpoczyna czwarty rok nauki w szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Jest bardzo odważna, nie pozwoli sobą manipulować i potrafi bronić swoich przyjaciół. Znalazła już osoby, na których jej zależy. Czuje się w szkole jak w drugim domu. Jednak to właśnie ten rok zmieni jej życie i obróci wszystko do góry nogami. Co czeka młodą Gryffonkę? Czy poradzi sobie z przeciwnościami losu?

    Zapraszam : http://lilylunapotterhp.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć, przeglądając różne blogi trafiłam na Twojego i tak po przeczytaniu prologu postanowiłam napisać, iż zostanę tu troszkę dłużej. :)

    Jako, że często piszę komentarze, w których odnoszę się najpierw do jednej potem nagle do całkiem innej rzeczy, to po prostu powrzucam tu kilka luźnych uwag, jakie miałam, gdy czytałam ten prolog. :)

    First of all -> Everard, pierwszy raz w życiu słyszę o takim imieniu, wklepuję więc je do google i wychodzi, że tak miał na imię jeden z dyrektorów Hogwartu! (Shame of me - w ogóle o tym nie wiedziałam!). Nie podejrzewam żeby to był właśnie on, ale takie małe coś jakoś sprawiło, że się uśmiechnęłam. :)

    Jestem dosłownie jak jej mama, szczególnie przy podróżach...

    Pierwsza część taka spokojna, opisowa, ale to nie znaczy, że zła. Kończy się dosyć pozytywnie, nowe początki są zawsze dobre (lubię to).

    Mam tak bardzo podobnie z moimi włosami (choć ja mam na głowie poskręcaną mleczną czekoladę a nie blond).

    W życiu nie jadłam bakłażana. -.-

    No cóż, znowu urzekła mnie końcówka. Coś masz do tych końcówek, wychodzą Ci! Jak mogłaś zauważyć (bądź nie) z tych moich uwag, postanowiłam zostać tu dłużej, może nawet na zawsze? :)

    Dodaję do obserwowanych i, jako blogerka, zapraszam do siebie!

    http://tyranniezgodny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Przyjemnie jest ponownie móc to przeczytać. Muszę się przyznać... niestety większości już nie pamiętam, więc tym lepiej. Będę mogła odświeżyć sobie pamięć :D Zwłaszcza, że twoje opowiadanie czytałam od III części ;)
    Twój styl pisania kocham, wielbię i uwielbiam - ignorujemy fakt, że to synonimy... - a szablon i muzyka jest prze cudna! :)
    Dominika jest niesamowicie barwną postacią, a przy tym taką normalną dziewczyną. Od zawsze ją lubiłam :D
    Lecę dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za Twój komentarz - w końcu jesteś mistrzynią! :D Gdzie ja, nędzny parobek, haha.
      Tak naprawdę, to nawet jeśli pamiętałabyś wszystko doskonale, mogłabyś się zdziwić, bo w gruncie rzeczy piszę od nowa z tym, co mam w głowie teraz i nie powielam wszystkich durnowatych pomysłów, które miałam kiedyś. To zawsze jakiś plus :)
      Z serdecznymi pozdrowieniami
      Eskaryna

      Usuń
  15. Witaj!
    Przeglądając różne huncwockie blogi natrafiłam na twój i powiem szczerze, że się nie zawiodłam. Piszesz prostym, lekkim i ciekawym stylem, co bardzo przypadło mi do gustu. Polibiłam twoją główną bohaterkę. ;) Idę czytać dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zanim przejdę do komentarza, muszę pochwalić szablon i cudowną muzykę, która mi tu gra :)

    O matko, wilgotność w Anglii + moje kręcone włosy, oj, Dominique mogło być gorzej. Proponuję zaopatrzyć się w parasolkę, bo mi się nie chciało i biegałam jak wersja Hermiony po deszczu w tą i w tamtą.
    Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się, iż tak mi się spodoba Twój styl pisania! Rzadko teraz sięgam po ff z HP (zwłaszcza te po polsku), ale jak jak ktoś ładnie pisze to nie umiem sobie odmówić. Główna bohaterka wydaje się miła, lubię czasy maraudersów i ogółem wszystko jest tak jak trzeba :D Nie umiem stwierdzić, czy podoba mi się fabuła i tak dalej, bo niewiele na razie nam dałaś, ale kilka rozdziałów jest i na dniach (ktoś jeszcze tak mówi? "Na dniach"? Jakoś prymitywnie to brzmi...) na pewno je przeczytam :3

    Na razie pozdrawiam i życzę udanego tygodnia, o!
    Nagmerrie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Dołączyłabym do obserwatorów, ale nie wiem co się stało z moim durnym laptopem i ta funkcja zjechała mi się... w miejscu, gdzie powinnam widzieć obserwatorów itp. mam pustkę na swoim blogu, na Twoim blogu, wszędzie :x

      Usuń
    2. Cześć :)
      Jestem zaszczycona, skoro zrobiłaś dla mnie wyjątek ;) Fabuła powoli się rozwija, ale spokojnie, wszystkie pomysły są bezpieczne w mojej głowie i czekają na swoją kolej.
      Kręcone włosy są wspaniałe, ale domyślam się, że muszą być też dość... niesforne :)
      Co do obserwowania, jeśli w przyszłości będziesz chciała być informowana o nowych rozdziałach, to zapraszam do działu "Sowia poczta" na górze po prawej, wtedy będę się przypominać.
      Dziękuję za przemiły komentarz i pozdrawiam
      Eskaryna

      Usuń
  17. Cześć, wpadłam do Ciebie kilka dni temu i trochę mi się tu spodobało, więc trafiłaś do ulubionych, abym później do Ciebie wróciła i zobaczyła, czy spodoba mi się Twoja historia. Na razie jestem na pierwszym rozdziale, który jest dość krótki, jak na moje przyzwyczajenia ;d. Uczyłam się w liceum trochę francuskiego, jako drugiego języka, także coś tam poprawnie umiem przeczytać ;D. Jednak faktycznie mi też nie spodobała się ta szkoła, o ile dobrze myślę, ta w czwartej części Harry'ego Pottera. Znaczy bardziej uczestniczki :P. A może bardziej charakter? No mniejsza z tym. Nie wiem też czego się spodziewać po Dominique, widać, że raczej nie przepada za zmianami, a może też i za Anglią. Cóż w sumie nie wiem, jak to jest z hogwardową kuchnią, ale czy nie można sobie wyczarować albo zażyczyć? Nie jadłam nigdy bakłażana, także nie mam pojęcia, jak smakuje. Nie wiem też, czy zdoła się zakolegować z innymi. I czy właśnie z huncwotami? Ciekawi mnie, jak Ty sobie poradziłaś z ich prezentacją. Każdy inaczej przedstawia :).

    Ja, co prawda o Huncwotach nie piszę, ani też nie jest to żaden fanfiction, a postacie są zwyczajnie przeze mnie wymyślone. Na blogu mam krótkie opowiadania, jak i teraz pisane długie. Miło by mi było, jakbyś również do mnie zajrzała i się wypowiedziała. Może Ci się spodoba, a jak nie, to napisz, co się nie spodobało. Krytyka konstruktywna przede wszystkim :D.

    Pozdrawiam :)

    PS: Trochę nie mogłam znaleźć przejścia do komentarzy. Myślę, że to nie najlepszy pomysł, aby go ukrywać.

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć! ;) Wpadłam, przeczytałam, a teraz pora na komentarz.

    „Bakłażany były ważne” – zdecydowanie najlepsze zdanie tego rozdziału ;D Przeczytałam je chyba z 3 razy, bo nie mogłam uwierzyć ;D

    Nie jestem fanką Harry’ego Pottera, ale mimo to postanowiłam przeczytać. Kto wie, może mi się spodoba? I muszę powiedzieć, że czytało mi się naprawdę przyjemnie. Co prawda motyw wyprowadzki do innego państwa, porzucenie starych kątów, ciekawość, jak tam będzie itp. czytałam już bardzo, bardzo dużo razy, ale nie miałam odczuć w stylu „znowu to?”.
    Ta część była spokojna, nie działo się zbyt wiele, ale fajnie wprowadziła w klimat. No i powiedziała coś nie coś o bohaterce – lubi bakłażany :D Ciekawi mnie też postać jej matki, bo wydaje mi się, że jest to osoba, której nie polubię…

    Pozdrawiam i życzę dużo weny;)
    Oraz zapraszam do siebie w wolnej chwili: sila-jest-we-mnie.blogspot.com
    Było by mi miło, gdybyś wpadła i oceniła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Cieszę się, że bakłażany zdobyły Twoje uznanie :)
      Masz rację, tego typu motywów było bardzo wiele, nie tylko w fanfickach potterowskich, ale ja z rozmysłem zdecydowałam się na taki, a nie inny temat i mam nadzieję, że uda mi się go zrealizować we właściwy, ciekawy sposób :)
      Dziękuję za komentarz, chętnie zajrzę do Ciebie, kiedy tylko znajdę chwilę,
      Eskaryna

      Usuń
  19. Hej, cześć i czołem! :)
    wpadłam na bloga przez przypadek. Dosłownie. Miałam kliknąć w inny link, a padło na ten blog. :D I w ogóle nie żałuję! ;)
    Bardzo mi się podoba twój styl. Jest taki lekki, a do błędów też nie mogę się przyczepić. :) Gdzieś tam brakowało przecinka, ale już mi się nie chce tego szukać. :P
    Co do treści...
    Za dużo nie mogę się wypowiedzieć, ponieważ 1. rozdział to raczej takie wprowadzenie, jednak było w tym wszystkim coś ciekawego.
    Masz ode mnie plusa, że historia dzieje się w czasach Huncwotów. :) Ostatnio mam upodobanie do czytania opowiadań w ich czasach.
    Znam ten ból, gdy włosy się kręcą i puszą i jeszcze, co tam przyjdzie im do głowy... :P Nie polecam.
    Przyznam się, że nie jadłam bakłażana, ale cała wspominka o nich w tekście bardzo wesoła. :D
    To chyba tyle ode mnie. :)
    Pozdrawiam!

    P.S. Jeśli miałabyś ochotę, to zapraszam cię na mojego bloga. :)
    http://labirynt-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Ojej, to rzeczywiście przypadkowe spotkanie :D Tym bardziej cieszę się, że zdecydowałaś się zostać i przeczytać.
      Huncwotów Ci u mnie dostatek :) I bakłażany też będą! Mam nadzieję, że kolejne rozdziały przypadną Ci do gustu, ten rzeczywiście jest mikroskopijny.
      Chętnie wpadnę z kontrwizytą ;)
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam
      Eskaryna

      Usuń