„Wybuch”
– rozdział X –
— Nic mi nie jest — mruknęła po raz kolejny, ale tym razem
bez większej nadziei, że jej słowa wywrą jakikolwiek efekt.
Chociaż w Skrzydle Szpitalnym oprócz niej przebywały tylko
cztery osoby, i tak była zażenowana niepotrzebnym zamieszaniem wokół całego
zajścia. Wprawdzie po uderzeniu tłuczka trochę ją zamroczyło, ale teraz, kiedy
panna Calahan w sekundę poskładała jej kość policzkową i ból w większej części
minął, dobitnie odczuwała kuriozalność swojej sytuacji.
Lily i Patricia miotały się wokół, usiłując pomóc coraz
bardziej zirytowanej szkolnej pielęgniarce, która wprawdzie bez wysiłku
uleczyła złamaną kość, ale nie mogła poradzić sobie z paskudnym sińcem, który
wykwitł na prawej stronie twarzy Moon.
— Pani Calahan, a może wyciąg ze szczuroszczeta? —
zaproponowała Evans, wskazując pękatą butlę wypełnioną ciemnożółtym, oleistym
płynem. Dominika wzdrygnęła się mimowolnie.
Kobieta wyprostowała się na całą swoją imponującą wysokość
i groźnym spojrzeniem zmierzyła Gryfonkę, która skuliła się pod jej wzrokiem.
— Panno — odwarknęła tylko i ponownie zabrała się
za przetrząsanie szafek. — Wyciąg ze szczuroszczeta działa tylko na otwarte rany —
dodała już łagodniejszym tonem. — Tutaj wylew krwi jest podskórny, więc
potrzebujemy czegoś innego… Poppy!
— Tak, panno Calahan? — Praktykantka, która do tej pory
jedynie sporządzała notatki, posłusznie stawiła się przed przełożoną, a
Dominika miała zabawne wrażenie, że zaraz zasalutuje.
— Czym można zniwelować uporczywy krwotok podskórny?
Kiedy spojrzenie Moon napotkało współczujący wzrok panny
Poppy, Gryfonka poczuła jak resztki nadziei ulatują z niej bezpowrotnie. I jak
ona teraz pokaże się na przyjęciu z okazji Nocy Duchów?!
* * * * *
Nienawidziła takich spędów.
Wprawdzie podejrzewała, że Hogwart ma znacznie bardziej liberalne
podejście do wydarzeń towarzyskich niż Beauxbatons, jednak miała silne
wrażenie, że surowa edukacja odebrana we francuskiej akademii odebrała jej całą
zabawę.
Czując na sobie pełne współczucia, choć ukradkowe
spojrzenia współlokatorek, niemal niezauważalnie oddaliła się w kierunku Pokoju
Wspólnego pod pozorem pisania wypracowania. Kiedy tylko rozsiadła się wygodnie
w fotelu przed kominkiem, zdziwiła się, że wpadła na tak idiotyczny pomysł.
Zewsząd rozlegały się podniecone głosy, komentujące
zarówno wczorajszy mecz, jak i nadchodzące przyjęcie. Chłopcy z przejęciem
rozprawiali o poszczególnych, spektakularnych chwytach bądź unikach, które
zauważyli podczas meczu, i tym głosom Dominika przysłuchiwała się szczególnie
chętnie, chociaż były dość skutecznie zagłuszane przez komentarze dotyczące
balu. Wyjątkowo głośna była grupka trzecioklasistek, które dumne, że jako
najmłodszy rocznik będą miały okazję wybrać się na przyjęcie, z godnym podziwu
zaangażowaniem rozprawiały o planowanych kreacjach i fryzurach. Przytłoczona
niezupełnie przyjemnymi wspomnieniami z Beauxbatons i własną, niezbyt korzystną
prezencją Dominika, odwróciła wzrok i skryła grymas za kurtyną jasnych włosów.
— Siemasz, Moon, co tam czytasz? — James Potter bez
ogródek wyrwał podręcznik z jej rąk i przyjrzał mu się krytycznie. Dziewczyna
omiotła zdziwionym spojrzeniem Huncwotów, którzy pojawili się znikąd i
rozsiedli się wokół kominka. — Poważnie?
Skrzywił się z niesmakiem i odrzucił jej podręcznik do
numerologii.
— Nie masz nic lepszego do roboty? — zapytał Syriusz, w
swoim mniemaniu, delikatnie.
Moon popatrzyła na niego, zdumiona, po czym nagle zgarnęła
włosy na prawy policzek.
— Aż tak widać? — wyszeptała konspiracyjnie.
— Noo… — zaczął James z dziwaczną mieszaniną kpiny i
ostrożności, zezując na jej posiniaczoną skroń. — Biorąc pod uwagę, że pierwszy
raz ktoś z publiczności zarobił tłuczkiem w łeb i akurat byłaś to ty…
Dziewczyna wydała z siebie jakiś niezidentyfikowany pisk i
uciekła w stronę damskich dormitoriów.
Zapadła chwila milczenia, podczas której każdy z Huncwotów
starał się patrzeć w inną stronę.
— No co?! — wybuchnął w końcu Potter. — Może nie ma sińca
na pół twarzy?!
— Nie musiałeś jej tego komunikować tak obcesowo —
zauważył rozsądnie Remus, po czym zamyślił się wyraźnie i dodał: — Tak
naprawdę, w ogóle nie musiałeś jej tego mówić.
— Jakby sama miała tego nie zauważyć w lustrze — odezwał
się Syriusz lojalnie, ale zamilkł od razu, zgromiony spojrzeniem Lupina.
— Merlinie, kiedy wy w końcu dorośniecie? — zaapelował do
przestrzeni Remus, ale odpowiedział mu tylko stłumiony śmiech.
* * * * *
Kiedy Dominika ostrożnie schodziła do Wielkiej Sali tuż
przed ósmą wieczorem, większość jej uczuć zajmowały niepodzielnie niepokój i
wdzięczność.
Niepokój, bo serce w jej piersi drżało niespokojnie,
zupełnie jakby oczekiwało czegoś, co pojawiało się jedynie w jej sennych
marzeniach. Wciąż szukała wzrokiem Ragnaroka pośród elegancko ubranych postaci,
ale nic nie wskazywało na to, by tajemniczy Charlie przechadzał się wśród Hogwartczyków.
Wdzięczność, bo Lily i Patricia naprawdę zrobiły wszystko,
by jej siniec nie rzucał się aż tak bardzo w oczy. Najpierw wspólnie wybrały
odpowiedni makijaż, zgodnie z poradami płynącymi ze stosiku skrupulatnie
zgromadzonych egzemplarzy Czarownicy, po czym Macmillan zaprezentowała
jej idealną fryzurę, która podkręciłaby nieco jej niedorzecznie
proste włosy i jednocześnie zasłoniłaby paskudny fioletowo-burgundowy siniec,
który pokrywał jej prawy policzek.
— Idealnie — westchnęła Dominika, przeglądając się w
lustrze toaletki, która stała samotnie w ich dormitorium. Patricia pokraśniała
z radości. Jeszcze nie miała dość odwagi, by zakomunikować rodzicom swoje
powołanie, ale każde drobne osiągnięcie zbliżało ją do celu, którym miała być
aplikacja do magokosmetycznej szkoły w Londynie.
W Sali Wejściowej nie powitał ich nikt, wszyscy byli zbyt
zajęci wyszukiwaniem swoich partnerek, ale i tak czuły się jak księżniczki,
schodząc po długich, marmurowych schodach.
Moon uśmiechnęła się serdecznie do koleżanek z dormitorium
i ukradkiem zagarnęła kosmyk włosów na prawy policzek.
Wielka Sala wyglądała niesamowicie. Wprawdzie wzdłuż ścian
ciągnęły się długie stoły zastawione jedzeniem i piciem, przetykane niekiedy
okrągłymi stolikami i ławami, przy których można była odpocząć, ale i tak całą
uwagę przyciągały setki nietoperzy unoszących się pod atramentowoczarnym
sklepieniem oraz niewielkie, różnokolorowe dynie szybujące wzdłuż ścian.
Patricia od razu popędziła do niewielkiej sceny, na której
dopiero pojawiały się poszczególne instrumenty.
— A nuż Feniks miał rację i naprawdę pojawią się tu
Wrzeszczące Wilkołaki?! — zawołała do Lily i Dominiki, które wymieniły się
porozumiewawczymi spojrzeniami i posłusznie wpatrzyły się w scenę. Nikt jednak
się nie pojawiał i minęła zaledwie godzina, kiedy zniechęciły się i zaczęły
podważać autorytet informatorów szkolnej gazetki.
— Pójdę się napić — oświadczyła Moon i od razu ruszyła w
stronę zastawionych stołów, po czym przystanęła, oszołomiona. Nie potrafiła
zidentyfikować ani jednej potrawy – na półmiskach znajdowały się zarówno
przypieczone, krwawe paluszki, łypiące na człowieka łososiowe roladki, mózgowe
galaretki i zapiekanki z gęsimi wątróbkami. Po dłużej chwili zdecydowała się na
kieliszek ponczu, w którym sugestywnie dryfowały przekrwione gałki oczne.
Rozejrzała się uważnie po sali. Mimo że ukradkiem śledziła
znajome twarze i co bardziej oryginalne stroje, jej wzrok wciąż poszukiwał
smukłej sylwetki w ciemnych okularach. Była bardzo ciekawa, czy z okazji
przyjęcia Ragnarok wreszcie zrezygnuje ze swoich ciemnych okularów i czarnego
stroju. Może pokaże się z zupełnie nieznanej strony, może zwróci uwagę na
niepozorną małolatę, a wtedy…
— Ponczu?
Zirytowana, zwróciła wzrok na Syriusza Blacka, który
sugestywnie kołysał kieliszkiem, w którym równie nonszalancko dryfowała gałka
oczna, przekłuta wykałaczką.
— Nie — burknęła, przechylając własny kieliszek i nadal
wyszukując wzrokiem upragnionego gościa.
— Może jednak. — Black podsunął jej kieliszek, który bez
szemrania przyjęła. — Na kogo czekasz?
Dominika bez słowa wychyliła zawartość czarki zanim
odpowiedziała.
— Przecież wiesz — mruknęła, pochylając głowę.
Syriusz bez słowa podsunął jej kolejny kieliszek i
napełnił własny.
— Wiesz — zagadnął zdawkowo, otrząsając gałkę oczną o
brzeg naczynia. — Odrobinę doprawiliśmy ten poncz.
— Naprawdę? — zainteresowała się Moon, jednym haustem
pozbywając się zawartości czary. — Profesor McGongall wypiła już ze cztery.
Oboje wpatrzyli się w nauczycielkę transmutacji, która po
raz kolejny walcowała z profesorem Flitwickiem.
— Gdzie zgubiłeś Jamesa?
— Och, miałem go dość. — Syriusz ponownie uraczył się
ponczem. — Kiedy tylko zobaczył Evans, rozum mu odebrało. Ile można wysłuchiwać
o jej kształtnych ramionach?
Ziewnął demonstracyjnie, okazując poziom swojego
zainteresowania tematem.
— Tańczysz? — zapytał nagle. Nawet nie zauważyła, kiedy
dźwięki magicznego gramofonu zostały zastąpione przez elektryczne gitary i
perkusję zespołu, który w burzy oklasków wkroczył na scenę. Moon po raz ostatni
rozejrzała się z nadzieją, ale musiała pogodzić się ze smutną prawdą – Ragnarok
nie zamierzał pojawić się na przyjęciu.
Wzruszyła ramionami i ruszyła za Blackiem na parkiet.
Zespół akurat rozpoczął wyjątkowo żywiołową piosenkę i Dominika zaczęła się
zastanawiać, co najlepszego zrobiła, kiedy Syriusz pociągnął ją za rękę i
zaczął szaleńczo wymachiwać kończynami. Poncz najwyraźniej zrobił swoje i Moon
zawtórowała mu po chwili, zaśmiewając się w głos. Tańczyli, nic nie robiąc
sobie ze zdziwionych spojrzeń uczniów, którzy odsuwali się od nich na
bezpieczną odległość, i ledwie chwytali oddech między jednym a drugim wybuchem
śmiechu. Kiedy piosenka wreszcie dobiegła końca, Moon trzymała się kurczowo za
żebra i ocierała załzawione oczy. Po koszmarnych lekcjach walca w Beauxbatons,
nigdy nie spodziewałaby się, że taniec może być tak zabawny.
Chwiejąc się, ruszyła do szwedzkiego stołu, ale kiedy
tylko spróbowała ocznej gałki ze swojego drinka (która smakowała jak mleczna
galaretka), znowu oparła się biodrami o blat stołu i rozejrzała się po sali.
Skrajem podświadomości słyszała jak Syriusz przyciszonym
głosem kieruje do niej kolejne zabawne komentarze, ale jej uwagę kompletnie
pochłonął błysk, który prześlizgnął się po krawędzi ciemnych okularów przy
wyjściu na dziedziniec. Wyprostowała się gwałtownie i mamrocząc jakąś głupią
wymówkę, pomaszerowała do wyjścia z zamku.
Chłodne powietrze omiotło jej nagą szyję i ramiona.
Wzdrygnęła się mimowolnie i wytężyła wzrok w otaczającej ciemności.
Ragnarok stał niedbale oparty o kamienną ścianę zamku.
Rozmawiał przyciszonym głosem ze swoją znajomą o purpurowych włosach, które pod
rozgwieżdżonym niebem sprawiały wrażenie przygaszonych. W lewej ręce trzymał
papierosa, którego koniec jarzył się w ciemności.
— Cześć — bąknęła, nerwowo pocierając ramiona.
Mimo ciemnych szkieł, skrywających jego wzrok, miała
wrażenie, że spojrzenie oczu, które na nią skierował, było kpiące.
Dziewczyna, która przed chwilą szeptała mu coś do ucha,
urwała raptownie i popatrzyła na nią z ciekawością.
— Trochę tu chłodno, co? — zapytała, rozglądając się wokół
po małych, tryskających wodą fontannach i różanych krzewach, od których bił
oszałamiająco słodki zapach.
Ragnarok zaciągnął się mocno papierosowym dymem, po czym
upuścił niedopałek i niedbale zdusił go podeszwą.
— Posłuchaj, kochanie. — Odchylił głowę do tyłu i
odetchnął pełną piersią, wydychając w chłodne powietrze szary obłok dymu. —
Najlepiej zrobisz, jeśli wrócisz do swoich małych przyjaciół i…
— Jestem od ciebie młodsza najwyżej o rok — przerwała mu
Dominika. Zaskoczona własną śmiałością, przygryzła wargę i przyjrzała się
uważniej jego twarzy, szukając w niej irytacji lub gniewu. Purpurowowłosa
dziewczyna roześmiała się krótko.
Ragnarok patrzył na nią przez dłuższą chwilę, a serce
boleśnie tłukło się w jej piersi. Wreszcie uśmiech rozlał się wolno po jego
wąskich wargach. Ruszył w jej kierunku, a każdy jego krok wydawał się jej
wiecznością. Kiedy dzieliły ich zaledwie dwie stopy, jego niedbały uśmiech
zbladł.
— Co ci się stało?
Moon zmartwiała. Kompletnie zapomniała o tym idiotycznym
siniaku. Szybko zgarnęła włosy na prawą stronę, ale Ragnarok już sięgnął w jej
kierunku i lekko uniósł jej podbródek, aż żółte światło płynące z wnętrza zamku
zalało jej twarz.
Jak w zwolnionym tempie obserwowała, jak jego lewa ręka
powędrowała w kierunku ciemnych okularów i zsunęła je z nasady nosa. Przestała
oddychać, gdy jego ciemne oczy spojrzały uważnie na purpurowy siniec
pokrywający jej twarz.
A więc tak naprawdę wyglądasz — przemknęło jej przez myśl. Bez czarnych okularów Ragnarok
wyglądał niemal bezbronnie. Na tle jaskrawego światła wydobywającego się przez
wrota zamku, nie mogła uchwycić jego spojrzenia, ale ta chwila była dla niej warta
wszystkiego i mogłaby trwać wiecznie.
Za jej plecami rozległo się chrząknięcie. Moon zacisnęła
kurczowo powieki, mając nadzieję, że to wyobraźnia spłatała jej figla, a ona
może nadal pławić się w rozkoszy chwili. Niestety, Ragnarok cofnął się o krok i
szybkim gestem wsunął na nos okulary. Na jego ustach znowu pojawił się kpiący
uśmieszek, kiedy spojrzał na coś ponad jej ramieniem. Dominika obejrzała się i
z nienawiścią spojrzała na Huncwotów, którzy właśnie zrujnowali jej idealny
wieczór.
— Właśnie o tym mówiłem — parsknął i dołączył do swojej
towarzyszki, która uchwyciła się jego ramienia i zaczęła gorączkowo szeptać mu
do ucha.
— O co chodzi? — zapytała Moon, trzęsąc się ze złości.
James Potter, który stał najbliżej, łaskawie przeniósł na nią swe spojrzenie,
które do tej pory miał utkwione w Ragnaroku.
— Evans cię szuka — poinformował sucho, po czym ponownie
spojrzał na Gryfona, jakby rzucając mu nieme wyzwanie.
Ragnarok wzruszył lekceważąco ramionami i wyciągnął z
kieszeni spodni kolejnego papierosa.
Moon patrzyła na niego z rozpaczą, desperacko usiłując
wydusić z siebie jakieś słowa, które byłyby w tej sytuacji na miejscu, ale
Remus Lupin ujął ją pod ramię i bez słowa zaprowadził do wnętrza zamku.
— Nienawidzę was — sapnęła, dysząc ze złości, kiedy cała
piątka znalazła się w Wielkiej Sali. — Nienawidzę!
— Powinnaś być nam wdzięczna — odparł sucho Black i
poprawił brokatową marynarkę w kobaltowym kolorze.
Dominika odwróciła się na pięcie i, głośno tupiąc,
pomaszerowała w kierunku tłumu zgromadzonego pod sceną, w którym mignęła jej
ruda czupryna Lily.
— Jesteś wreszcie! — Evans schwyciła ją za ramię. —
Świetnie grają!
— Super — burknęła obrażona na cały świat Moon. — Gdzie
Patricia?
Lily uśmiechnęła się z przekąsem i skinęła głową w
kierunku sceny.
— Łowi swojego ukochanego. A co tobie się stało?
Moon pokręciła głową z rezygnacją. Wolała na razie darować
sobie opowieść o tym jak to Huncwoci zrujnowali jej jedyną okazję do
romantycznych uniesień.
Wrzeszczące Wilkołaki na żywo rzeczywiście robiły
wrażenie. Wokalista sam nieco przypominał pół-człowieka, bo potrząsał grzywą
kasztanowych włosów i wydobywał z siebie, wydawać by się mogło, nieludzkie
dźwięki. Dominika wyłowiła spojrzeniem profesor McGonagall, która stała nieco
na uboczu i przyglądała się temu z wyraźnym niesmakiem. Prawdopodobnie muzyka
odtwarzana na gramofonie była bardziej w jej guście.
Nie mogła jednak przestać wyobrażać sobie, co mogłoby się
wydarzyć, gdyby Huncwoci nie napatoczyli się w nieodpowiednim momencie.
Możliwości w jej głowie wydawały się nieograniczone, ale niezrealizowane
scenariusze przyprawiały ją tylko o gorycz. Po chwili mruknęła do Lily, że musi
się czegoś napić i oddaliła się w kierunku obiecującej, wielkiej wazy ponczu.
Cholerni Huncwoci. Przynajmniej jedno im się udało.
Zaczęła właśnie sączyć drinka, kiedy ktoś chwycił ją za
rękę. Obejrzała się z nadzieją, że zobaczy Ragnaroka, który właśnie odkrył, że
jednak nie może bez niej żyć, ale jej oczom ukazał się przykry widok mocno
nietrzeźwego chłopaka, który szczerzył ku niej komplet krzywych zębów.
— Spadaj — mruknęła i odwróciła się z powrotem do stołu,
zdecydowana, że jednak spróbuje trupich paluszków. Uchwyt na jej nadgarstku
stał się wyraźnie mocniejszy. Krew zdawała się wrzeć w jej żyłach, kiedy
ponownie na niego spojrzała.
— No nie bądź taka. — Chłopak nadal szczerzył się
namiętnie, ale natychmiast przestał, kiedy Moon wyrwała nadgarstek z jego
uścisku i cofnęła się o krok. — Nie wiedziałem, że Francuzki to takie zimne
suki. Już ja ci…
Zatoczył się w jej kierunku z wyciągniętymi rękami, ale
zanim jego palce zacisnęły się na jej ramionach, Moon zgarbiła się nieznacznie
i wyciągnęła przed siebie dłoń w obronnym geście.
Czas się zatrzymał. Tańczące pary zastygły w pół kroku,
nuty zagrane przez muzyków zdawały się brzmieć w nieskończoność, rozczapierzone
dłonie chłopaka zawisły nad nią na podobieństwo bladych pająków, a ona patrzyła
na to wszystko przez palce swojej wyciągniętej dłoni.
Rozbłysk białego światła niemal ją oślepił. Odwróciła
głowę i zacisnęła powieki, ale blask wdarł się pod nie, a przed oczami zaczęły
tańczyć czerwone i czarne iskierki. Jasność wybuchła jej pod powiekami, a po
chwili zgasła nagle, pozostawiając po sobie rozedrgane plamki, bezładnie
wirujące wokół.
Cisza ją przytłaczała. Napierała na uszy, zupełnie jakby
znajdowała się pod wodą, a ciśnienie rozsadzało jej bębenki.
Odważyła się otworzyć oczy. Leżała na marmurowej posadzce,
podpierając się łokciami i dysząc ciężko, a z góry patrzył na nią tłum uczniów.
Potoczyła wokół błędnym spojrzeniem.
Natrętny chłopak leżał o kilkanaście jardów przed nią,
wsparty bezwładnie o kamienną ścianę, a po jego czole spływała strużka krwi.
Koniec części pierwszej
Pierwsza ^^
OdpowiedzUsuńNo, no, kto by się spodziewał takiej akcji? :D
UsuńTak w ogóle to hej ;)
Rozdział mi się bardzo podobał. Bardzo mi szkoda Dominiki, sama wiem jak niefajnie jest mieć siniaka na twarzy (w pierwszej klasie zderzyłem się z koleżanką i przez dwa tygodnie miałam obrzydliwą śliwkę pod okiem) :D. No ale przechodzę dalej.
Huncwoci jak zwykle taktowni. James mógł sobie darować tę wzmiankę o jej siniaku :)
Syriusz taki Lovelasik :D nie no, już dawno to przeczuwałam, ale i tak każde jego próby mnie zaskakują :D
I jest Ragnarok! Tralalalala ^^ już mam lepszy dzień :D cieszę się, że zdjął okulary (ma ciemne oczy, które po prostu kocham u chłopaków, dlatego wielki, różowy buziak dla Ciebie) :D
I w ogóle był taki słodkiiii... Dlaczego Huncwoci musieli wszystko zepsuć?! Ach, no tak, Syriusz zazdrosny :3
No i końcowa akcja jest świetna. Ten wybuch był spowodowany jej mocą? Tak to sobie wyobraziłam - że wyczarowała jakąś tarczę bez użycia różdżki. Nie wiem. Dlatego jak najszybciej wyjaśnij ;)
Pozdrowienia
Weny, czasu i radości :)
Buziaki :*
Natalia
Cześć :)
UsuńOj, współczuję takich nieprzyjemnych przeżyć, zwłaszcza, jeśli tak jak mówisz, ciągną się tygodniami...
No tak, Huncwoci mają pewne braki w kulturze osobistej, tego nie da się zaprzeczyć :)
Nie powiedziałabym jednak, że Syriusz jest zazdrosny - prowadzi dość wygodne i wesołe życie, o ile rodzina nie wchodzi mu w paradę, a Ragnarok stanowi pewien zgrzyt, fałszywy element, który regularnie psuje mu humor. Po prostu Huncwoci znają Ragnaroka nie od wczoraj i nie podobają im się jego wpływy.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz. I różowego buziaka, rzecz jasna :D
Z pozdrowieniami
Eskaryna
Ja nie mogę s tym R. Po pierwsze, kim jest ta dziewczyna, ze tak się kręci obok niego? Po drugie, czemu chcoiaz raz nie moze pogadac z Dominique normalnie? Po trzecie dlaczego Huncowci az tak go nie Lubią? Mysle, ze próbują troszczyć sie o Dominique, zeby przypadkiem nie wpadła w jego szpony, ale moze byc za tym cos wiecej, a mianowicie to, ze podoba się Syriuszowi... I tak kibicję Łapie, bo inaczej nie byłabym sobą, ale chciałabym poznać motywy R. Wydaje mi sie, ze faktycznie moze okazać sie nie za ciekawa postacią, w sensie nie w porzadku, ale nie mozna mu odmówić uroku w tej tajemniczości. No i pokazał oczy, to było coś :D. Drugą najlepszą częścią rozdziału była końcówka. Widac, ze Moon ma w sobie jakaś niespodziewana moc, ktora ujawniła się, kiedy ten chłopak próbował do niej zagadać. Co to było? Z pewnością potężne... I niespodziewane dla samej Francuzki... Hm, zaciekawilas mnie bardzo. Dodam jeszcze na koniec, ze pdoobala mi się pierwsza część i wykorzystanie pani Pomfery ;). No i jest gazetka w Hogwarcie, jak u mnie, cjoć ja jeszcze swojej nazwy nie podałam xD zapraszam do mnie na wczoraj dodaną nowość na zapiski-condawiramurs
OdpowiedzUsuńCześć :)
UsuńNo, znaki zapytania się nawarstwiają i jako że w końcówce znalazła się kulminacja tajemniczej Mocy Dominiki, to mogę obiecać, że chociaż to w znacznej mierze wyjaśni się w kolejnym rozdziale, który będzie zarazem początkiem części drugiej, czyli zupełnie nowego etapu w życiu Moon. Oczywiście nie zdradzę wszystkiego od razu, ale na pewno będzie to duży krok naprzód.
Dziękuję za zauważenie i docenienie tych szczegółów :) To zawsze sprawia mi najwięcej frajdy.
Z pozdrowieniami
Eskaryna
Trzecia!
OdpowiedzUsuńHej.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny.
Szkoda mi Dominiki ale dobrze że to tylko siniak a nie coś gorszego.
Huncwoci jak zwykle taktowani i uroczy eh. Ulala. Czyżby Black był zazdrosny o Dominikę? Mi się to podoba.
Ragnorak, w końcu. To tajemnicza postać ale wydaje się fajny. Lubi blondynkę, to widać.
Fajnie opisałaś bal. Tak normalnie bez żadnych zbędnych ozdobników.
Końcówka?!? Jak moglas tak skończyć ?! Foch z przytupem i melodyjką.
Masy weny życze i zapraszam do mnie
Cześć!
UsuńMoon, wbrew pozorom, pod koniec ostatniego rozdziału miała dużo szczęścia :)
Taak, jakoś tak się dzieje, że u mnie wydarzenia masowe zawsze zawierają jakiś traumatyczny wątek, haha.
Niedługo pojawię się u Ciebie i skomentuję, obiecuję :)
Z pozdrowieniami
Eskaryna
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń:OOO Takiego obrotu wydarzeń to bym się nigdy nie spodziewała! Wieczorem wpadnę z dłuższym komentarzem 😉
OdpowiedzUsuńWbiłaś mnie w fotel tym zakończeniem, naprawdę! Przez pół minuty siedziałam z otwartą buzią, zastanawiając się, co właśnie się stało!
UsuńAle zacznijmy od początku. Jakoś ostatnio tracę sympatię do Dominiki. Coraz częściej wydaje mi się głupiutka, na przykład gdy uciekła z piskiem od Gryfonów. No to jest zachowanie dziesięciolatki, a nie nastolatki. W każdym razie następująca po tym wymiana zdań Gryfonów była całkiem zabawna, więc wybaczam ;D
Bardzo mi się podobał opis balu i tych wszystkich "okropności", jak na przykład gałki oczne w ponczu! Mam tylko nadzieję, że nie były prawdziwe ;D
I taniec z Syriuszem! To był bardzo ładny moment, taki pełen radości i widać było, że ta dwójka po prostu cieszy się życiem. Nie podoba mi się, jak Moon potem zostawiła Łapę dla Ragnaroka, biedny Syriusz! To chyba pierwszy raz, gdy dziewczyna go zostawiła. Sam Ragnarok się zachowuje dziwnie i bardzo nie lubię facetów, którzy patrzą na kogoś z wyższością, bo są nieco starsi. Rok różnicy i już myśli, że jest lepszy. Chociaż z drugiej strony... nie wiem, mogę się mylić, ale jakoś wydaje mi się, że jest dużo starszy? Mam takie dziwne przeczucie, spowodowane głównie reakcją jego i dziewczyny na wzmiankę o jego wieku.
A teraz końcówka! Wow! Czy Moon zrobiła to jedynie swoją ręką? :O Ale... ale jak to? Jeśli tak to czyni z nią niezwykle potężną (i niebezpieczną) czarownicę. Czy ten chłopak nie żyje? Jeśli tak, to nie wiem, jak ona sobie poradzi z takim brzemieniem... Tyle pytań! Z wielką niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
Życzę weny! :*
Jeej, mam nadzieję, że to nie dlatego, że tak tragicznie wszystko opisałam :p
UsuńRozumiem Twój punkt widzenia - Moon często zachowuje się niekonsekwentnie pod tym względem. Musimy jednak pamiętać, że miała jedną, jedyną okazję, żeby zaimponować chłopakowi, w którym nieszczęśliwie się zadurzyła, a tu paskudny siniak popsuł całą prezencję! Jak dla mnie, to dość dobry powód, żeby stracić nad sobą kontrolę :p Ale każda rada jest dla mnie cenna, więc na pewno i tę wezmę pod uwagę, pisząc kolejne rozdziały.
Nie, nie, Ragnarok ma siedemnaście lat :) Ale tak to już jest, że niektórym wystarcza nawet miesiąc różnicy wieku, żeby się puszyć z tego powodu. Ragnarok nadrabia też innymi kwestiami, ale to nie jest temat na teraz. W każdym razie Dominika jest nim na tyle zauroczona, że takie faux pas jak bestialskie porzucenie Syriusza uszło jej uwadze :)
Wszystko... No dobra, większość... Wyjaśnię już niedługo.
Dziękuję i pozdrawiam!
Eskaryna
Powinnam powtarzać opowiadania, rozprawki i charakterystyki... a co robię? Siedzę na bloggerze! Brawo ja.
OdpowiedzUsuńOd razu przejdę do rzeczy - ale końcówka! Wyobrażam sobie, co to mogło być. Dominika ma jakąś tajną supermoc? Ciekawi mnie, jak to opiszesz.
Jak ja nie lubię Huncwotów w twoim opowiadaniu... i podoba mi się to! Kupuję ich takich nieprzyjemnych i nieco pysznych - mogę ich sobie takich wyobrazić, nawet jeśli ja kreuję ich bardziej przyjemnie. Także plus dla ciebie.
Ogólnie głupia ta dupa Black! Zawsze coś zepsuje, do cholery. Kurde. A było tak ładnie już z Ragnarokiem.... :') Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na dalszy rozwój wydarzeń.
Weny życzę ♥
No nie, nie zamierzam brać odpowiedzialności za rujnowanie Twojej kariery naukowej :p Sio do wkuwania polskiego! Rozprawki są fajne i w ogóle!
UsuńTo fajnie, że mamy tak różne podejście do kwestii kreacji Huncwotów, a jednocześnie podobają się one nam nawzajem :) To bardzo ciekawe.
Co nie? :p Huncwoci wszystko psują.
Dziękuję i pozdrawiam
Eskaryna
Hej, hej! Ajajaj, nie zdążyłam dać znać pod poprzednim rozdziałem, że jestem i czytam, a tu już kolejny ;P A więc na początku wspomnę, że z czytaniem rozdziałów jestem jak najbardziej na bieżąco, tylko ślady w postaci komentarzy zostawiam dopiero przy okazji logowania ;P
OdpowiedzUsuńZnowu zakończyłaś w najbardziej emocjonującym momencie, aż nie można doczekać się kolejnej części ;P Myślę, że teraz na 'białą magię' Moon padnie trochę światła. Takiego zajścia nie da się już tak łatwo zapomnieć czy ukryć jak to było w przypadku paprotki czy eliksirów ;) A więc czekam z niecierpliwością ;P
Co do Ragnaroka, on chyba żyje w jakiejś innej rzeczywistości jak nie usłyszał o zdarzeniu na meczu ;P Huncwoci mogliby trochę rozjaśnić Moon dlaczego to taki koleś 'z pod ciemnej gwiazdy', niby jak ona ma być im wdzięczna jak nie wie o co chodzi ;P
Pozdrawiam i czekam na rozwój wydarzeń ;)
Weny i huncwotów ;***
niecnimarudersi.blogspot.com
Hej ho!
UsuńPrzyjmuję do wiadomości :)
Masz rację, trochę się w tej kwestii wyjaśni, bo przy tak spektakularnym wypadku trudno byłoby, żeby nikt niczego nie zauważył :)
Dokładnie, Ragnarok żyje w swoim małym, mrocznym świecie i rzadko kiedy go opuszcza, haha :p Niedopowiedzenia tylko komplikują sprawę.
Ja sama nie mogę doczekać się kolejnej części do tego stopnia, że wenę mam już teraz, a nie jak mnie termin nagli, haha :p Jest więcej nadzieja, że będę idealnie punktualna z dodawaniem kolejnych rozdziałów.
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam
Eskaryna
O kurczę. Nie wiem, co mam napisać. To wszystko jest tak bardzo zaskakujące, a najbardziej to, że w tym opowiadaniu Syriusz nie jest moim pierwszym wybranym, a Ragnarok. Jak już mówiłam kiedyś, ja się wcale Moon nie dziwię, że ten chłopak tak ją omotał swoją osobą. Ja też byłabym zapatrzona w niego, jak w obrazek, bo uwielbiam tajemnice, a on właśnie nią jest. Myślę, że ta otoczka grozy, która wokół niego powstała to tylko część, może dość spora, ale pod nią kryje się o wiele więcej i Ragnarok wcale zły nie jest. Zresztą, kiedy wpatrywał się w siniec na twarzy Moon - to było takie delikatne i miałam wrażenie, że z jego postawy ulatnia się milion sprzecznych uczuć, zarówno tych negatywnych, jak i pozytywnych. Nie wiem, kim jest ten chłopak, jaki jest naprawdę, mogę tylko używać swojej intuicji, ale wydaje mi się, że jeszcze nieraz nas zaskoczy.
OdpowiedzUsuńA teraz o moim drugim ukochanym. Syriusz jest dokładnie taki, jaki powinien być. Nie wiem, czy to jakieś skrywane uczucia, czy odzywa się w nim cecha, które nakazuje mu mieć na nią oko, ale mimo żarcików i głupiutkich komentarzy, widać, że mu zależy.
Końcówka była miażdżąca. Mam nadzieję, że szybko uraczysz nas kolejnym rozdziałem.
Pozdrawiam!
Cześć!
UsuńTwoje wrażenia tylko dowodzą tego, że Ragnarok jest postacią, która kompletnie wymknęła się spod kontroli i od jakiegoś czasu żyje sobie własnym życiem xD Ciekawe to, ciekawe.
Dziękuję, kochana :)
Z pozdrowieniami
Eskaryna
Może ja po prostu jestem dziwnym człowiekiem, bo ciągnie mnie do mroku, zawsze tak było, więc nie przejmuj się. Cała postać jest świetnie wykreowana, jak dla mnie. :)
UsuńJa wcale nie twierdzę, że Twoje przypuszczenia są błędne! Po prostu w tej sytuacji nie za bardzo mogę powiedzieć coś od siebie, a opinie na temat Ragnaroka są tak różne, że to aż fascynujące. Wydaje mi się, że Twoje podejście stanowi zupełnie nowy kierunek w tych wszystkich przypuszczeniach :)
UsuńJa kiedyś zabiję Huncwotów, przysięgam! Wrócę jutro, kiedy już wypoleruję i naostrzę wszystie moje narzędzia zbrodni. Tak więc do szybkiego napisania! Tak tylko na razie powiem, że końcówka wbija w fotel! :D
OdpowiedzUsuńKarolina
Bez Huncwotów byłoby smutno :) Ale jakieś tortury z pewnością im się należą!
UsuńDobra, piszę z tego konta, bo na to 'stare' nie chce mi się z powrotem logować. Wiem, wiem, jestem okropnym leniem, mój tato mówi mi to co ranek :D
UsuńMoje komentowanie przesunęło się o parę dni w czasie z powodu... no, szlabanu. dosłownie zdążyłam go 'ukraść' z rąk mamy, żeby tylko dodać rozdział. A wracając.
Już wcześniej wyraziłam swoje zdanie na temat tego, co zrobili Huncwoci. Dodam do tego jeszcze to, że nic mnie nie obchodzi, że Moon mogłaby (ewentualnie) cierpieć przez Ragnaroka. Tak btw to wzięłaś to z mojej ukochanej mitologii nordyckiej? Czy może z czegoś innego?
Ale absolutnie nie zgadzam się z przerywaniem wspaniałych chwil. A więc, moi ukochani rozrabiacy, na chwilę zapraszam do Czyśćca na odpokutowanie grzechów. Z poważaniem, wasza fanka.
Przejdźmy do lepszych aspektów życia Moon. Chyba....
'Siniec na pół twarzy' rozwalił mój system. I cyrkiel, ale to tak przy okazji. Uwielbiam takie momenty.
Nie wiedziałam 'kształtnych' ramion u dziewczyny. *Woła kolegę i pyta się czy jej ramiona są kształtne,a ten patrzy się na nią jak na idiotkę* Jak ktoś kiedyś mi tak powie, to chyba zacznę Ci gratulować. I cieszyć się, chyba...
Kocham Syriusza, naprawdę bardzo go kocham, ale... NO KURDE, RAGNAROK! Mimo wszystko nie dziwię się, że Moon zostawiła Blacka. I tak samo nie zdziwię się, jak Selene zaraz zerwie naszą przyjaźń.
Tak sobie teraz zjechałam w dół. I patrzę, i widzę.
'Kluski Karola'. Jak ja się cieszę, że ktoś docenia moje wypieki! I mnie przy okazji. <3 Też cię kocham, pulpecie (Sel)
Dobra, końcówka wbija w fotel, na którym siedzę, bo rozdział czytam już... piąty raz?
Teraz uwaga. Posłużę się językiem moich kolegów. Przepraszam za język, tak ogólnie.
Jak jego jebło w tą ścianę! I takie... BUUM MADAFAKA!
Okej, skończyłam.
Ja chcę następną część, już, teraz, w tej chwili.
Jeszcze raz wielkie PRZEPRASZAM za takie opóźnienie.I za komentarz, bo taki troszku nietreściwy wyszedł. Rozdział wspaniały, oczywiście. Świadczy o tym między innymi mój rozwaliny cyrkiel.
A tak wogóle to ułożyłam krótki wierszyk.
Chcesz posłuchać? Wiem, że chcesz!
Hkmm...
Wyrwać palce,
Spalić głowę
I morderstwo już gotowe!
Z dedykacją dla Huncwotów. Też was kocham, chłopcy.
Powtórzę! Chcę następną część. Już, w tej chwili. Twoje opowiadanie uzależnia i tak, to komplement.
Z pozdrowieniami,
Życzę weny, weny i jeszcze raz weny na następną część,
Karol, zwana kluskami i rybką (<3), Carolyn, Katherine.
Haha, dziękuję za wspaniały komentarz :p Aż nie wiem, od czego zacząć!
UsuńMoże od tego, że nie masz za co przepraszać, RYBKO - jeszcze nie jestem celebrytką, więc doceniam każdy komentarz z osobna, a takie obszerne jak Twoje to już w ogóle ;p Więc czekam bez pretensji i jestem bardzo wdzięczna, nic poza tym.
Och, Huncwoci są niewyobrażalnie wkurzający. Czasami miałabym ochotę dać im jakąś porządną karę, ale z drugiej strony, cóż począć - w szóstej klasie Huncwoci wciąż są Huncwotami, pozostają poza dobroczynnym wpływem Lily i irytują resztę Wszechświata, niwecząc romantyczne sceny. Cóż począć.
A, i tak, Ragnarok wziął się z mitologii nordyckiej :p Jakich ja tu pasjonatów spotykam!
Dziękuję za liczne komplementy i cudowny wierszyk! No wiesz, gdyby to były moje złote czasy, poprosiłabym Cię o wpis do Złotych Myśli, ale w dobie wirtualnych kontaktów nie za bardzo wiem, jak się do tego zabrać... xD Może wykaligrafuję sobie na ścianie? Mam wrażenie, że Twój wierszyk ma uniwersalne przesłanie.
Jesteś kochana, jeszcze raz bardzo dziękuję :*
Z pozdrowieniami
Eskaryna
Dzień dobry, Rynciu!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak późno przychodzę, ale mój laptop był kilka dni w naprawie i nie miałam, jak napisać komentarza. Ale już jestem i rozdział mi się bardzo spodobał. Głównie ze względu na Syriusza, ale o tej duperze (serio to napisałam?) pogadamy później.
,,panna Calahan". Kurde, z czymś mi się kojarzy to nazwisko, ale za nic nie mogę sobie przypomnieć z czym. Może to jakaś książka albo film... nieważne, przejdźmy dalej.
,,— No co?! – wybuchnął w końcu Potter. — Może nie ma sińca na pół twarzy?!" Dżidżyst... skisłam w tym momencie xd
Uwielbiam postacie mówiące to, co myślą bez owijania w bawełnę. Z nimi to zawsze można się pośmiać! <3
,,— Kiedy tylko zobaczył Evans, rozum mu odebrało. Ile można wysłuchiwać o jej kształtnych ramionach?" Okej, przyznam, w życiu nie słyszałam, żeby jakikolwiek chłopak wychwalał ramiona dziewczyny mówiąc jakie to one są kształtne, ale najprawdopodobniej za krótko jeszcze żyję. Poczekam na takiego, który będzie wychwalał moje i wtedy będę wiedziała. To ten jedyny. Miejmy tylko nadzieję, że nasza big tru loff nie skończy się, jak historia Jily.
,,Skrajem podświadomości słyszała jak Syriusz przyciszonym głosem kieruje do niej kolejne zabawne komentarze, ale jej uwagę kompletnie pochłonął błysk, który prześlizgnął się po krawędzi ciemnych okularów przy wyjściu na dziedziniec. Wyprostowała się gwałtownie i mamrocząc jakąś głupią wymówkę, pomaszerowała do wyjścia z zamku." Ja pierdzielę... jaka ta Dominika jest poklopsiona (sorry, za dużo przebywam z Karolem)! Syriusz do niej zagaduje (tak, SYRIUSZ), robią jakieś szalone pląsy na parkiecie RAZEM (ona i SYRIUSZ), on do niej cały czas coś mówi (SYRIUSZ), żartuje, a ona? WYCHODZI. Zostawia JEGO. Syriusza Oriona Blacka III. Tak, TEGO przystojniaka. Co jest z nią nie tak? Ja na jej miejscu nie odstępowałabym go na krok, ale ja jestem walniętą psycholką, a ona nie i jest już zauroczona/zakochana w zmierzchu bogów (Ragnarok).
,,Ragnarok wyglądał niemal bezbronnie." Wiesz... jak to przeczytałam to wyobraziłam sobie (tutaj uwaga, jestem walnięta i możesz to pominąć) jego oczy jako oczy słodkiego szczeniaka.
To było prawie tak słodkie, jak kluski Karola. Wyrazy uznania dla Ciebie za napisanie tego i za działalność mojej wyobraźni. W tym momencie mogłam spokojnie rzygnąć tęczą (w pozytywnym sensie).
,,— Nie wiedziałem, że Francuzki to takie zimne suki. Już ja ci…" Wiedziałam, ja to po prostu wiedziałam. Dobra, może nie do końca. Ale jak tylko zobaczyłam to co powiedział tamten gostek to zaciskałam palce i błagałam w myślach "walnij go, walnij go, walnij..." no i w pewien sposób moja prośba została wysłuchana.
Było ciekawie, bo Moon ujawniła swoje magiczne moce i... ona jest adoptowana, prawda? Albo została obdarzona jakimś darem, nie? To jedyny logiczny sposób na jej moce. Ej, a na ile części podzielisz to opowiadanie? Każda część będzie miała dziesięć rozdziałów, tak?
Wiem, że się może powtarzam, ale no nie mogę.
Jak dla mnie to troszeczkę dziwne, iż Dominika AŻ tak interesuje się Ragnarokiem. To trochę inne i jak dla mnie wydaje się przez to typową, nachalną nastolatką zauroczoną w jakimś nieziemsko przystojnym facecie. Czytałam o takich i raczej nie zdobywały mojej sympatii. Rozumiem, że nie chcesz z niej robić Mary Sue, ale... z resztą, nie wiem jak to jest być w kimś zauroczoną, więc moje argumenty mogą być trochę bezpodstawne, ale... kurde, właśnie coś sobie uświadomiłam pisząc o Dominice i Ragnaroku. Myślę, że oni są ze sobą jakoś połączeni albo coś w tym stylu. Nie wiem, mam wrażenie, iż on ją już wcześniej znał albo kogoś mu przypomina, co po części by wyjaśniało to, dlaczego się o nią martwi (scena z siniakiem). Kurde, mam głowę pełną pomysłów i jestem ciekawa czy zgadłam. Mam nadzieję, iż komentarz wyszedł długi choć pewnie nieskładny.
Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
Selene "Walnięta" Neomajni
Jejku, widzę Twój komentarz i przewijam, przewijam... Już myślałam, że będzie dłuższy niż mój rozdział! A teraz, kiedy już go przeczytałam, szczęka mnie boli od uśmiechania się. Twoje komentarze są bezcenne.
UsuńTaak, co te hormony robią z ludźmi?! Też uwielbiam Syriusza, więc na pewno bym go tak nie potraktowała. Ale tak to już bywa, że kiedy mamy głowę wypełnioną jedną osobą, cała reszta robi się aseksualna :p Tak więc szanse na romans między Dominiką a Syriuszem są aktualnie zerowe. Ale i tak będzie ciekawie, bo teraz Moon będzie miała sporo na głowie.
Części będą cztery, ale prawdę mówiąc, nie wiem, ile będą miały rozdziałów :) Prawdopodobnie druga będzie objętościowo podobna do pierwszej, ale dwie pozostałe pewnie rozrosną się trochę bardziej. Uwielbiam trzecią część, zamknięcie jej w dziesięciu rozdziałach byłoby dla mnie bardzo przykre :p
Jej, Twoje domysły mnie przerastają. Chyba zacznę prowadzić jakieś badania socjologiczne na podstawie własnego życia Ragnaroka według czytelników :p
Dziękuję Ci bardzo za (jak zwykle) wspaniały komentarz i przesyłam mentalne uściski!
Eskaryna
Dzień dobry!
OdpowiedzUsuńWpadłam tylko powiedzieć, że zmieniam adres bloga i zapraszam teraz na: http://przeznaczenie-vallenordow.blogspot.com
Selene "Walnięta" Neomajni
A nie, czekaj. Pochrzaniłam adres.
Usuńhttp://przeznaczenie-vallenrodow.blogspot.com
Hej!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam cię, że tak późno, ale jakoś tak wyszło...
Biedna Dominika... Mieć siniaka na całą twarz i to do tego w dniu balu - niezbyt fajnie.
Jeszcze bardziej nie lubię Ragnaroka... Jak można tak olewać Dominikę? W ogóle kim jest ta dziewczyna z fioletowymi włosami? Jej też nie lubię -.- Wyjaśnij nam w końcu kim on i ona są!
Ja tam się cieszę, że przyszli huncwoci. Pewnie i tak nic dobrego by z tej rozmowy nie wynikło, a tylko Dominika wróciłaby z niej z rozdartym sercem.
No i końcówka! Naprawdę mi się podobała. Za dużo mocy ---- za dużo energii ---- nadpobudliwość... Tak mi się jakoś skojarzyło :)
Czekam na wyjaśnienia!
Weny!
Bianka
zakrecone-zycie-huncwotow.blogspot.com
Cześć :)
UsuńNo właśnie - nie dość, że uraza dla urody, to jeszcze w dniu balu... Trudno o gorszy zbieg okoliczności.
Już kompletnie nie panuję nad odbiorem postaci Ragnaroka, więc powiem tylko tyle - bardzo dobrze :D Ragnarok jest kuszący i intrygujący, ale jednocześnie masz ogromną rację - jak tak można kogoś lekceważyć? Ja bym to inaczej załatwiła :p W każdym razie, Charlie zdaje sobie sprawę z wrażenia, jakie wywołuje, i korzysta z niego w 100%, co tu dużo mówić.
Same dobre skojarzenia! :)
Z pozdrowieniami
Eskaryna
Jeju, jej!
OdpowiedzUsuńW końcu przychodzę z kolejnym komentarzem i mogę się pozachwycać tym rozdziałem ♡
Nareszcie bal! Chociaż dla Dominiki pewnie dobrze by było, gdyby odbył się w innym czasie, zważywszy na jej wielkiego siniaka. Trochę jej współczuję, ale gdyby nie on nie byłoby tej akcji z Ragnarokiem, więc to nawet dobrze, że dostała tym tłuczkiem :D
James był naprawdę niedelikatny, kiedy mówił jej o tym sińcu, ale cóż. Taki już niestety jest. Przynajmniej Remus stanął w jej obronie.
Podobał mi się ten moment, kiedy Dominika tańczyła z Syriuszem. Pomyślałam sobie, że gdyby nie wyszło jej z Ragnarokiem (nad czym bardzo bym ubolewała), to mogłaby być właśnie z Blackiem, bo w sumie do siebie pasują.
Ale następna scena była po prostu cudowna. Jejujejujeju. To jak Ragnarok podszedł do Dominiki i zauważył jej siniaka. To było takie urocze ♡♡♡♡ I uchylił okulary. ♡.♡ Tego się nie spodziewałam. Jezu, chyba pierwszy raz w życiu wkurzyłam się na Huncwotów, że im przerwali. No, tak się nie robi! Ragnarok coraz bardziej mnie ciekawi i jestem w nim coraz bardziej zakochana. Jeszcze chyba nigdy nie spotkałam na żadnym blogu postaci, która aż tak by mi się spodobała, naprawdę. ♡
I na koniec ta akcja z pijanym chłopakiem. Oj, to też mi się bardzo spodobało. Jak Dominika to zrobiła? Pewnie ma w sobie coś niezwykłego, pytanie tylko brzmi: co? Mam nadzieję, że nie zrobiła mu krzywdy, bo mogłaby mieć później kłopoty.
Czekam na następny rozdział i dalszy rozwój akcji.
Pozdrawiam cieplutko,
Optimist
Cześć!
UsuńNo, nie udało jej się zrobić takiego wrażenia, o jakim marzyła, ale nawet takie przykre sytuacje mogą doprowadzić do ciekawych zwrotów akcji :)
Taką właśnie mam wizję Jamesa - bardzo stara się w obecności Lily (z różnym skutkiem), ale pozbawiony dobroczynnego wpływu Evans, szybko wraca do siebie :) Jeden z fragmentów w HP dał mi do myślenia, kiedy Syriusz albo Remus powiedzieli Harry'emu, że James nie przestał huncwocić będąc z Lily, po prostu robił to rzadziej i tak, by się o tym nie dowiedziała.
Bardzo się cieszę, że Ragnarok Ci się spodobał :)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie
Eskaryna
Czternasta! JEST! :D
OdpowiedzUsuńNo witam, witam!
Patrz jak szybko jestem z powrotem... chyba, zależy ile licząc na czytanie rozdziału...
No ale cześć!
Nie mogłam się doczekać balu od momentu, gdy dziewczyny wybrały się do Hogsmeade, no i jest! Szkoda tylko, że Moon musiała pokazać się z tym siniakiem, ale za to ( za te 19 lat, o których kiedyś chyba wspomniałaś) będzie miała co wspominać :)
Ragnarok! Jak już mówiłam, jestem chyba inna niż większość czytelniczek, bo jakoś specjalnie za nim nie szaleję. Za to świetnie go tutaj przedstawiłaś, na początku myślałam, że serio ma coś z oczami, że je ukrywa ( Chociażby tak jak Deucalion z Teen Wolfa)a tu się okazuje, że za szkłem skrywały się cały czas ciemne oczęta! No i znowu mój tok myślenia został zburzony, będę musiała wymyślić coś jeszcze co do tych jego okularów... a może mu się podoba po prostu taki styl, a ja się czegoś doszukuję? .-.
No i jeszcze Huncwoci, na miejscu Dominiki też byłabym na nich wściekła, ale biorąc pod uwagę, że to nie jest taki sobie zwykły chłopak.. no tak będzie im w przyszłości dziękować :)
Zakończenie było zajebiste! Szczerze mówiąc, nie przeczuwałam, że coś się wydarzy na balu, a tu taka niespodzianka... och pisz szybko, bo teraz to nie jest takie mówienie, że się nie wytrzyma... bo ja naprawdę nie wytrzymam, w końcu się dzieje coś takiego BUM! Jestem mega ciekawa co dalej.
Ja cie, przepraszam, że ten komentarz jakiś taki zakręcony, mam nadzieję, że zrozumiesz chociaż połowę, haha.
Miłego tygodnia!
AleksandraOla
Hej, kochana :)
UsuńO, co za pamięć! Racja, tak jak wspomniałam wyżej, nawet taki siniak może okazać się w jakiś sposób pożyteczny.
Nie ma nic wspanialszego niż różnorodność, dlatego Twoja opinia o Ragnaroku też jest dla mnie wartościowa :)
Tak już jednak jest, że taką uprzejmość, jaką zaprezentowali Huncwoci, docenia się dopiero długo po fakcie :) Tymczasem Moon czuje, że Huncwoci zmarnowali jej szansę na wspaniałe chwile w ramionach ukochanego... Taka niedźwiedzia przysługa :p
Piszę, piszę! Sama jestem ciekawa, jak to wyjdzie, bo z każdą częścią fabuła będzie coraz mniej sielankowa, więc już nie mogę się doczekać. Obiecuję, że przedsmak tego będzie już w następnym rozdziale :)
Dziękuję i pozdrawiam
Eskaryna
Dzień dobry!
OdpowiedzUsuńU mnie nowy rozdział!
http://przeznaczenie-casterwillow.blogspot.com/2015/12/rozdzia-1-kara.html
Selene "Walnięta" Neomajni
Na początku bardzo chciałabym cię przeprosić, że pojawiam się u ciebie z komentarzem tak późno. Szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła, a później święta, święta i święta. Znalazłam właśnie trochę czasu, więc szybko napiszę parę słów od siebie.
OdpowiedzUsuńDlaczego twoje rozdziały zawsze są tak idealne, tajemnicze i zaskakujące? No dlaczego? Rozdział bardzo mi się podobał! Nie mogłam się doczekać balu, aż w końcu oto jest! Szkoda, że Moon musiała iść na niego ze siniakiem na pół twarzy :c No i co ona widzi w tym Ragnaroku? Nie przepadam za nim i zastanawiam się, dlaczego Huncwoci go tak nie lubią... Zawsze sobie wyobrażałam, co on kryje za tymi okularami, no i proszę! Zaskoczyłaś mnie D:
Zakończenie całkowicie mnie zszokowało!
Idę czytać dalej, postaram się jeszcze dzisiaj skomentować! Wesołych świąt! ^.^
Cztery razy podchodziłam do przeczytania tego rozdziału i zawsze utykałam w miejscu, gdzie Moon zostawia Syriusza i wychodzi na zewnątrz, aby poszukać Ragnaroka. Jakieś pechowe dla mnie przejście, a w końcu do końca akcji nie zostało tak daleko! Szczególnie, że dopiero właśnie od tego fragmentu rozpoczynała się prawdziwa akcja rozdziału. Co tam bal, sukienki i tańce, skoro wokół dzieją się ważniejsze rzeczy. Chociażby pan tajemniczy, który wykazał jakieś zainteresowanie Dominiką. Co prawda była to zaledwie jedna przelotna chwila, zanim nie przerwali jej Huncwoci, ale zawsze coś. Wydaje mi się, że chłopak nosi okulary właśnie dlatego, że bez nich zdaje się być całkiem niewinny, a chce się prezentować tak, jaki jest naprawdę w środku. Oczywiście, może za tym kryć się coś jeszcze, ale póki co nie mam jeszcze pomysłu co.
OdpowiedzUsuńBardziej mnie interesuje jego kolorowa towarzyszka. Nigdy tak naprawdę nie słyszymy, co mówi. Siedzi cicho, obserwuje... Z tej perspektywy wydaje mi się bardziej niebezpieczna od samego Ragnaroka.
Oh, czy Moon udało się wrednego delikwenta zabić? Mam cichą nadzieję, że tak... Teoretycznie jej dobra moc daje życie, nie odbiera. Ale kto wie, może wypadek przy pracy? Na pewno dowiem się w kolejnych rozdziałach. Dwa w końcu jeszcze na mnie czekają.
Pozdrawiam!
Jej, szybki koniec tej pierwszej części. Ło to Dominika naprawdę nieźle oberwała. W tym wypadku makijaż się przydaje. Jednak chyba musiał się zmyć skoro Ragnarok(zawsze się mylę w tym imieniu) zauważył. Chyba Huncwoci ją trochę polubili skoro pilnują od zagrożenia, a takim im się wydaje Ragnarok. Dominika chyba jednak się tym nie przejmuje, bo urok chłopaka jakoś bardziej ją przyciąga. W końcu też pomógł jej, kiedy potrzebowała pomocy. Tylko czemu teraz się tak zachowuje? A może zawsze się tak zachowywał? Trochę nie zrozumiałam fragmentu, jak pytają Dominikę czy ona nie ma nic lepszego do roboty, a ta w odpowiedzi:"Czy to tak bardzo widać?". Tak miało być? No bo też się czasem pytamy o coś, ignorując wcześniejszą uwagę. Jakoś nie lubię Lily ;P. Psuje wszystkie dobre momenty. Nie wiem, co też James w niej widzi. Tak, popieram Blacka. Coś ostatnio go wszędzie lubię. Aż niepokojące. Jej, jedno najfajniejsze na imprezie to jedzenie :D. Dlatego lepsza większa impreza niż mniejsza. Ewentualnie mniejsza, jak wiemy, że będzie coś ciekawego do jedzenia. Też osobiście twierdzę, że tańczenie jest fajne. Ciężko się przełamać, jak ktoś jest spięty lub nieśmiały, ale jak się przełamie, to zrozumie jaka to fajna zabawa. Ktoś powiedział, że w tańcu nigdy nie wyglądamy źle i chyba się z tym zgodzę :). A powygłupiać się, jak się nie umie tańczyć, nie jest źle ;P. Ostatnio na sylwestrze mój jedyny taniec mi dość... nie wyszedł, ale śmiesznie. Chociaż brzuch mnie bolał i to na pewno była przyczyna tego!:D Ale kiedyś też nie można mnie było zaciągnąć do tańca, a to dobra zabawa. Dziwi mnie, że taki pijak uchował się w Hogwarcie. Co też Dumbledore robi?;P Nie powinien pozwalać na to uczniowi. Czym prędzej do wywalenia go. Cóż kolejny upadek Dominiki? No nie ma szczęścia dziewczyna.
OdpowiedzUsuńKoniec pierwszej części :D Ale następne są chyba nieco dłuższe, nie?
OdpowiedzUsuńMerlinie, kiedy oni w końcu dorosną? Już trochę mnie denerwują z tymi swoimi żarcikami. Mogliby znaleźć w sobie jakieś minimum empatii i zainteresować się losem koleżanki, które jednak dostała tłuczkiem w głowę :< Mimo to lubię ich bardziej niż tego Ragnaroka, którego "mroczna" postawa zaczyna mi działać na nerwy. Jeszcze to "kochanie", no to pewnie jakiś wampir jest czy co.
Taniec z Syriuszem chyba najbardziej mi się podobał w tym rozdziale , jeszcze bardziej niż końcówka, która też wyszła nieźle. Zwłaszcza że teraz nie wiem, co będzie dalej. Ale przekonam się wkrótce.
Pozdrawiam!
Dorastanie to niełatwy proces, zwłaszcza w wykonaniu Huncwotów :D No, ale nadchodzą niebezpieczne czasy, więc wszyscy będą musieli dorosnąć trochę szybciej niż naturalnie.
UsuńCieszę się, że Ci się podobało :) Rzeczywiście, to momen zwrotny w tej historii i od teraz nic już nie będzie takie samo.
Z pozdrowieniami
Eskaryna