15 stycznia 2016

Rozdział III - część II


[- Dobrze zna się tylko to, co się oswoiło. Ludzie są teraz zbyt zajęci, aby to robić. Kupują wszystko gotowe na straganach. A ponieważ tam nie sprzedają przyjaciół, ludzie są ich pozbawieni. Jeśli zatem pragniesz mieć przyjaciela, to oswój mnie.

- Od czego mam zacząć? - spytał Mały Książę.

- Powinieneś uzbroić się w cierpliwość - odparł Lis. - Usiądź w trawie, dość daleko ode mnie. Będę ci się przyglądał spod oka, ale ty zachowaj milczenie. Słowa są źródłem niesnasek. Z każdym dniem będziesz siadał coraz bliżej mnie...
„Mały Książę” - Antoine de Saint-Exupęłęóéry]
 

„Otoczeni śniegiem”

– rozdział III –

Pierwszy śnieg wprowadził wszystkich w świąteczny nastrój. W połowie grudnia uczniowie, niezależnie od domu i rocznika, narzekali na nawał prac domowych i przytłaczającą szkolną rutynę związaną z końcem semestru, ale te utyskiwania przygasły nagle w momencie, kiedy z szarego, jakby wypłowiałego nieba zaczęły spływać drobne śnieżne płatki. Nagle Hogwartczycy zaczęli wybiegać myślami do rychło zbliżających się świąt, a każda odrobiona praca domowa zdawała się przybliżać upragnioną przerwę. Nie znaczyło to jednak, że sielankowy nastrój pochłonął wszystkich bez wyjątku.
— Martwię się o Dominikę — odezwała się nagle Lily Evans, starannie uklepując średniej wielkości kulę, która miała posłużyć za tułów bałwana. — Dziwnie się zachowuje.
— Może po prostu nie lubi śniegu? — Patricia Macmillan otrzepała rękawiczki i cofnęła się o kilka kroków, krytycznie przyglądając się ich dziełu. — Jak spędziło się pół życia na rajskiej plaży…
— Nie o to chodzi. Od Nocy Duchów zamknęła się w sobie. Myślisz, że ten Bulstrode jej dokucza?
— Może… — Brunetka niedbałym gestem poprawiła kilka kosmyków, które wysunęły się jej spod wełnianej czapki. — Jeśli masz rację, to przysięgam, że ten pacan nie dożyje świąt.
— Chciałabym wiedzieć, co jej jest — westchnęła Lily, skubiąc brzeg szalika. — Gdyby tylko ufała nam trochę bardziej…
— Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem!
Gryfonki obejrzały się ze zdumieniem, by zobaczyć Jamesa Pottera, który salutował im zza śnieżnej zaspy.
— Może zacznij od tego, żeby przestać mnie śledzić i podsłuchiwać, Potter. — Evans szybko otrząsnęła się z szoku i schyliła się, zgarniając śnieg, który miał przeobrazić się w głowę bałwana.
— Nie śledziłem cię — zaprzeczył chłopak, taktownie nie odnosząc się do drugiej części jej wypowiedzi. — Przechodziłem tędy zupełnym przypadkiem.
Przyjaciółki zgodnie przewróciły oczami.
— W takim razie przechodź dalej, jesteśmy trochę zajęte. — Ton głosu rudej zdawał się odzwierciedlać panującą wokół temperaturę.
Sphaere. — Potter wycelował różdżkę w kupkę śniegu, którą Evans uklepywała nieco mocniej niż było to konieczne. Pod wpływem zaklęcia płatki zawirowały i wyfrunęły spomiędzy jej palców, samoistnie formując się w idealną, śnieżną kulę.
— Potter. — Dziewczyna wyprostowała się wolno, z wyraźnym trudem ignorując duszącą się ze śmiechu przyjaciółkę. — Czy ty masz jakiekolwiek pojęcie o tym, po co lepi się bałwana?
— Nie — odparł chłopak z rozbrajającą szczerością, od niechcenia lewitując kulę na dwie pozostałe. — A po co? To jedna z tych rzeczy, którą wiedzą tylko mugole, tak?
— Tak, James — odezwała się Patricia, wierzchem rękawiczki ocierając załzawione od śmiechu oczy. — Dlatego dla ciebie to wiedza tajemna.
— Czy ty zawsze musisz się tak popisywać? — Poirytowana dziewczyna zaczęła strzepywać śnieżne grudki, które przykleiły się jej do rękawiczek. — Nie możesz się chociaż raz powstrzymać?
— Chciałem ci pomóc. — Potter wzruszył ramionami. — Po co męczyć twoje śliczne rączki? Jeśli chcesz, dowiem się też, co gryzie Moon, żaden problem.
— Nie. — Evans spojrzała na niego z przestrachem. — Tylko jej nie śledź! Niepotrzebnie ją zdenerwujesz, a wtedy już nigdy się przed nami nie otworzy!
— Za późno. — Jego orzechowe oczy za szkłami okularów zwęziły się w uśmiechu. — Już ktoś ma ją na oku.

* * * * *

Dominika drgnęła gwałtownie, gdy wyjątkowo duży stos śniegu spadł na parapet za oknem. Obejrzała się z przestrachem, ale chwilę później z ulgą zanurzyła się w nieco za dużym swetrze i spojrzała prosto w trzaskające w kominku płomienie.
Nienawidziła śniegu, odkąd tylko pamiętała. Był zimny, mokry i za każdym razem przypominał jej, że jest daleko od domu. Większość życia spędziła w cudownie słonecznej Marsylii, za którą teraz tęskniła tak jak nigdy wcześniej. Z bólem wspominała rozgrzany piasek, rozkosznie ciepłe morze i uśmiechnięte twarze członków rodziny. Teraz, zamknięta w Hogwarcie i otoczona przez lód, czuła, że te czasy zdawały się dalekie jak nigdy dotąd.
Miała nadzieję, że uniknie tego wszystkiego. Że zanurzy się w nauce i zignoruje zimę, i wszelkie problemy, dopóki dane jej będzie wrócić do domu, a właściwie do Bedworth, w którym jeszcze nie spędziła dość czasu, by nazwać je prawdziwym domem. Rzeczywiście, podobne myśli towarzyszyły jej do momentu, kiedy to pewnego pamiętnego popołudnia James Potter wrzucił ją w wielką, śnieżną zaspę.
Wciąż czuła się, jakby żyła w zawieszeniu. Lily i Patricia były dla niej takie miłe, a jednak nie mogła powierzyć im choć jednej ze swych tajemnic. Czuła się obrzydliwie, zbywając ich próby nawiązania kontaktu, a to z kolei prowadziło do bezsennych nocy, pełnych obciążania się winą i innych, nieprzyjemnych myśli. Co jednak mogła zrobić? Dumbledore zabronił jej choćby wspominania o Białej Magii, a kwestia Ragnaroka była na tyle wstydliwa, że obawiała się powiedzieć choć słowo. W efekcie nie mówiła nic, zaledwie rumieniąc się pod obstrzałem ich spojrzeń.
Cornelius Imnifay nie dawał znaku życia od ponad dwóch tygodni, ale to akurat jej nie martwiło. Nie zrobiła żadnych postępów w ramach zadanej przez niego pracy domowej, ba, nawet nie próbowała – smutek i przeraźliwa tęsknota, które ostatnio nieustannie jej towarzyszyły wydawały się zbyt silne, by z jakichś dziwnych powodów próbować osiągnąć duchową równowagę. Próbowała za to na własną rękę znaleźć dodatkowe informacje o Białej Magii, ale szkolna biblioteka, tak bogata i wszechstronna, zdawała się być pozbawiona książek na ten temat. Czy to możliwe, żeby na pozór niewinna, obronna magia była tematem tabu? A może po prostu szukała w niewłaściwym miejscu?
Liczyła jedynie na Charliego. Fakt, że zainteresował się nią i uważniej przyjrzał się sytuacji podczas balu sprawił, że Moon ogarnęła nowa nadzieja. Obserwował ją i obchodził go jej los – czego chcieć więcej? Może to właśnie jemu powinna powierzyć swój dziwny sekret? Przecież właściwie nie powiedziała mu niczego, sam trafił na ten trop, więc Dumbledore nie mógłby mieć do niej pretensji.
Jakby w odpowiedzi na jej rozmyślenia, przejście pod portretem uchyliło się, a do Pokoju Wspólnego wkroczył Ragnarok. Nie miał na sobie ani przepisowej szaty, ani ciepłego płaszcza – jak zwykle towarzyszyły mu czarna, skórzana kurtka i okulary przeciwsłoneczne, tak bardzo kontrastujące z jego jasną cerą i włosami. Omiótł spojrzeniem pomieszczenie, po czym ruszył przed siebie szybkim krokiem i zniknął na klatce schodowej prowadzącej do męskich dormitoriów.
Dominika zagryzła wargi, z trudem usiłując opanować rozpaczliwe bicie serca. Ragnarok zachowywał się, jakby zupełnie jej nie zauważył. W pierwszej chwili poczuła gwałtowny zawód, ale zaraz potem przyszły inne, chłodniejsze myśli. Wyglądał na zdenerwowanego. Może coś się stało? Nic o nim nie wiedziała. Jej pragnienie, żeby się nią zainteresował, zaopiekował i pocieszył były okropnie egoistyczne. Może to ona mogłaby mu w czymś pomóc?
Rozczarowanie zsunęło się na dalszy plan, dlatego kiedy Ragnarok po chwili ponownie pojawił się w Pokoju Wspólnym, wyprostowała się i zaciskając palce na okładce podręcznika do numerologii, jak na prowizorycznej tarczy, spojrzała na niego z niemym pytaniem w oczach.
Charlie przystanął wpół kroku. Niespiesznie, jakby we śnie przewiesił sobie przez ramię płócienną torbę i zwrócił w jej kierunku ciepłe, brązowe spojrzenie, wiedziała to, mimo że było starannie ukryte za ciemnymi okularami.
— Wszystko z tobą w porządku? — zapytał niepewnie, wznawiając wędrówkę ku portretowi Grubej Damy, chociaż kilka razy obejrzał się na nią przez ramię.
Dominika poczuła gwałtowne pragnienie, żeby opowiedzieć mu wszystko. Żeby choć on dowiedział się, jak bardzo nie jest w porządku, jak bardzo boi się i martwi tym, co się wokół niej dzieje, jak bardzo tęskni za rodzinnym domem i jak bardzo niesprawiedliwe jest wszystko, co jej się ostatnio przytrafia. Ale Ragnarok spieszył się gdzieś, a może do kogoś?
— Chyba tak. — Zdobyła się na blady uśmiech i szybko odwróciła się w kierunku kominka, by nie zobaczył jej twarzy. Przez chwilę miała jeszcze nadzieję, że chłopak zatrzyma się, że w jakiś tajemny sposób wyczuje wszystkie te słowa, które nie mogły przejść jej przez gardło i zajmie miejsce obok niej, ale żadna z tych rzeczy się nie wydarzyła. Została sama.
Ponure myśli zawładnęły nią całkowicie i nie obejrzała się już, kiedy ponownie usłyszała skrzypienie przejścia pod portretem. Chwyciła tylko za podręcznik do numerologii, żeby tajemniczy Gryfon, który wyjątkowo zawitał do Pokoju Wspólnego mimo że wszyscy byli teraz na błoniach, nie zobaczył łez, które zawisły jej na rzęsach. Liczby zamazywały się przed oczami, kiedy jej uszu dobiegało skrzypienie kurtki, ciężkie kroki i przyspieszony oddech. Zamrugała gwałtownie, kiedy te dźwięki nagle ustały.
— Moony?
Zanim odpowiedziała, wzięła kilka głębokich oddechów. Bardzo chciała, żeby jej głos zabrzmiał niefrasobliwie i naturalnie.
— Szukasz czegoś?
Chociaż intensywnie wpijała wzrok w tabele numerologiczne, nie mogła nie zauważyć, że kanapa obok niej zapadła się o kilka cali, a ją samą ogarnął nagły powiew zimna.
— Tylko ciebie. — Syriusz Black wyszczerzył do niej zęby i rozparł się wygodnie na wytartym od starości oparciu.
Zerknęła na niego spod grzywki.
Wciąż jeszcze miał śnieg we włosach, jakby dopiero co przybiegł tu z dworu. Jego policzki i czubek nosa wyglądały na nienaturalnie zaróżowione, ale uśmiech i ciemne oczy były takie jak zwykle – rozbawione i niefrasobliwe.
— Chodź ze mną — powiedział miękko, pochylając się ku niej. — Będziemy się świetnie bawić, obiecuję.
— No co ty! — Szybko opuściła wzrok na karty książki, czując jak łzy znowu pieką ją w oczy. — Muszę to przeczytać, a kompletnie nic z tego nie rozumiem.
Nie protestowała, kiedy Syriusz zaskakująco łagodnym gestem wyjął jej podręcznik z dłoni. Była zbyt skupiona na tym, żeby nie okazać mu, jak bardzo jej źle, a nie było to łatwe zadanie.
— Nic dziwnego. — Ukradkiem otarła powieki i roześmiała się, widząc jak Black przegląda książkę do góry nogami. — To jakieś kompletne bzdury.
Spojrzał ku niej bystro i milczał przez chwilę. Chyba zobaczył łzy, które usiłowała przed nim ukryć, a może instynktownie wyczuł to, czego nie potrafił zauważyć Ragnarok. Zanim zdążyła się obejrzeć, Gryfon zdejmował już kurtkę i opierał zabłocone buty na blacie stolika.
— Wracaj — powiedziała stanowczo, skinąwszy głową ku dziurze pod portretem. — Nie mam nastroju na zabawę, mówię poważnie.
Syriusz odłożył podręcznik na jej kolana, przeczesał palcami swe kruczoczarne włosy i, rozplątawszy szalik w barwach Gryffindoru, rzucił go niedbale na podłogę. Zdawał się w ogóle nie słyszeć tego, co do niego powiedziała.
— Opowiadałem ci kiedyś, jak odkryliśmy, że Heckamann boi się złych omenów?

* * * * *

Choć dochodziła dopiero szósta po południu, za łukowato zwieńczonymi oknami panował mrok. Dni poddały się nocom, a wiatr świszczący tuż na granicy starych murów przypominał, że na zewnątrz króluje zima.
Ale nie tutaj.
Starodawne lampy naftowe otoczone były ciepłymi kręgami światła, cienie dygotały po kątach, a wokół panowała cisza. Nie było to jednak ani ciężkie milczenie, ani przykra pustka charakterystyczna dla opuszczonych miejsc. Wręcz przeciwnie, ta cisza zawsze przypominała Remusowi, jaki jest szczęśliwy.
Kiedy wodził wzrokiem po niezliczonych grzbietach książek stłoczonych na wąskich półkach, kiedy słuchał cichego szelestu zwojów, a później, kiedy siadał i czuł pod plecami twarde oparcie krzesła, wypełniała go wdzięczność. Szkolna biblioteka zawsze przypominała mu, że dostał wielką szansę i powinien wykorzystać ją jak najlepiej. W codziennym rozgardiaszu podobne myśli gubiły się gdzieś i pozostawały na krawędzi świadomości, ale tutaj, w tym miejscu Remus najsilniej czuł, że tu jest, naprawdę jest w Hogwarcie.
Krótkie, zimowe dnie miały też swoje dobre strony. Choć za oknami było już ciemno, wciąż mógł tu przyjść, a jeśli było coś, co Lupin lubił bardziej od wałęsania się po bibliotece, z pewnością było to wałęsanie się po bibliotece wieczorem. Nigdy jakoś nie zdradził się z tą myślą przed resztą Huncwotów – zbyt dobrze wiedział, jaka byłaby ich reakcja. No bo kto normalny nie tylko lubi przesiadywać w takim miejscu, ale także spędzać w nim wieczory, kiedy mógłby robić dziesiątki przyjemniejszych rzeczy? W wieczornej bibliotece było jednak coś uroczystego, odświętnego. Dlatego teraz przechadzał się niespiesznie z rękami zaplecionymi za plecami, grzejąc się w żółtym świetle lamp, wdychając charakterystyczny zapach kurzu i pergaminu, właściwie bez celu.
Niestety, nie dane mu było długo rozkoszować się chwilą. Słodką, pełną przemyśleń ciszę przerwał straszliwy rumor, który w tej aurze błogiego spokoju wydawał się prawdziwie apokaliptycznym dźwiękiem.
Źródło huku znajdowało się dwa regały dalej, więc Remus przyspieszył kroku i rozejrzał się ciekawie, jeszcze zanim panna Pince opanowała kołatanie serca i podniosła się zza biurka.
Niewysoka dziewczyna stała pośród rozrzuconych bezładnie książek. Była bardzo zakłopotana. I bardzo ładna. Lupin szybko uciszył niesforne myśli, poznał ją bowiem natychmiast.
— Nic się nie stało, panno Pince, półka się obluzowała – zawołał w kierunku zbliżającej się bibliotekarki. Kobieta odetchnęła głośno i, przyłożywszy do ust chusteczkę nasączoną walerianą, wróciła na miejsce. Najwyraźniej pokładała w Remusie wiele zaufania, bo nawet nie podeszła, by osobiście obejrzeć zniszczenia.
— Dziękuję — powiedziała cicho Krukonka. W jej dużych, ciemnobrązowych oczach widniała wdzięczność tak szczera, jakby Lupin dopiero co uratował jej życie. Choć nigdy nie wiadomo, co naprawdę by się wydarzyło, gdyby panna Pince jednak zobaczyła jak dziewczyna odsuwa od siebie książki przy pomocy szkolnego obuwia. — Jestem taka głupia. Powinnam użyć zaklęcia zamiast…
Pokręciła głową, zdegustowana, a grube, ciemne loki omiotły jej szyję.
Remus pochylił się szybko, jednym ruchem zgarniając kilka książek.
— Żaden problem — zapewnił ją, uśmiechając się krzepiąco. — Nic ci się nie stało?
W odpowiedzi ponownie potrząsnęła grzywą lśniących włosów. Chciała mu pomóc w porządkowaniu woluminów, ale niezbyt imponujący wzrost znowu stanął jej na przeszkodzie – czubkami palców ledwie sięgała najwyższej półki, z której spadły książki. Widząc jak rumieniec znowu zalewa jej śniade policzki, Remus przyspieszył, czując, że każda kolejna sekunda coraz bardziej ciąży im obojgu. Kiedy skończył, opuścił ramiona wzdłuż tułowia i parsknął z niedowierzaniem. Przecież mógł to zrobić jednym machnięciem różdżki!
Krukonka najwyraźniej pomyślała to samo, bo dobiegł go jej chichot.
— Jestem Elisabetta Clemenza — powiedziała, wyciągając do niego rękę.
— Wiem — wypalił, zanim zdążył się powstrzymać. Dziewczyna spojrzała na niego ze zdumieniem, od którego zaróżowiły mu się policzki. — Jestem przyjacielem Syriusza. Nie mieliśmy jeszcze okazji się poznać. Remus Lupin — dokończył jednym tchem i zdążył jeszcze uchwycić jej dłoń, którą zaczęła powoli cofać, jakby w obawie, że ma do czynienia z wariatem.
I słusznie — pomyślał gorzko.
Ogarnął go świeży, elektryzujący zapach cytrusów – tak niespodziewany w nieco dusznej i przytłaczającej bibliotece.
Elisabetta pojaśniała na dźwięk imienia jego przyjaciela.
— Wspominał o mnie? — zapytała z mieszaniną radości i niedowierzania. Remus ze zgrozą zauważył, że wciąż potrząsa jej dłonią, więc szybko wycofał rękę i przywołał się do porządku.
— O tak — zapewnił ją gorliwie. — Opowiada o tobie bez przerwy.
Krukonka uśmiechnęła się, a w jej okrągłych policzkach pojawiły się urocze dołeczki. Skromnie ukryła oczy za firankami czarnych rzęs, a Lupin odetchnął z ulgą. Nie poznała się na jego kłamstwie – wprawdzie Syriusz rzeczywiście wspomniał, że Elisabetta jest „śmieszna” i „słodka, aż zęby bolą”, dodał także zwięzłą i bardzo konkretną uwagę na temat jej fizjonomii, ale Remus był pewien, że biedna dziewczyna nie chciałaby tego usłyszeć. W dodatku opinię tę wyraził dobry tydzień temu, więc jego kłamstwo było szyte naprawdę grubymi nićmi.
Ale – usprawiedliwiał sam siebie – czy mógł postąpić inaczej?
Zawahał się i spojrzał krótko w jej roziskrzone od szczęścia, czekoladowe oczy.
Nie, nie mógł.

* * * * *

— A więc… Jednak wyjeżdżasz na święta?
Lily Evans, oparta o jedną z rzeźbionych kolumienek własnego łóżka, nawet nie próbowała ukryć rozczarowania. Była przy tym tak miła i szczerze zmartwiona, że Dominika tylko pokiwała głową i nie wypowiedziała na głos żadnej dodatkowej uwagi, takiej jak „całe szczęście” czy „nie mogę się już doczekać”, która niewątpliwie sprawiłaby jej przykrość.
Uśmiechnęła się do niej i oparła dłonie na biodrach, zastanawiając się, co jeszcze powinna spakować. Syriusz Black, wesoły jak zwykle i zaskakująco bezinteresowny, poprawił jej humor na tyle, że upragniona przerwa świąteczna zdawała się być bliższa niż do tej pory, dlatego postanowiła spakować te rzeczy, których nie będzie już używała do czasu wyjazdu. Na bok odłożyła przedmioty, które powinny zostać w Hogwarcie, tak więc na łóżku spoczywał już kociołek, teleskop, zapasowy komplet szat i rękawice ze smoczej skóry. Serce radośnie tłukło się jej w piersi na myśl o czekającym ją spokoju.
Podjęła kilka ważnych decyzji. Przede wszystkim, postanowiła nie mówić rodzicom o Białej Magii. Nawet nie wiedziałaby, od czego zacząć, a mama i tak była już dostatecznie przerażona światem magii, więc kolejne rewelacje mogłyby ją tylko zdenerwować. Marzyła o normalnych, nudnych, mugolskich świętach i – do stu piorunów – zrobi wszystko, żeby takie właśnie były.
— Idealna pogoda na Boże Narodzenie. — Evans uśmiechnęła się nieśmiało i wskazała na okno, za którym widać było niewiele poza oślepiająco białym śniegiem.
Stłumiła westchnienie i odwzajemniła uśmiech. Znowu ogarnęły ją wyrzuty sumienia. Lily była tak miła, troskliwa i przyjazna, że tylko utrudniała całą sytuację.
Gdyby tylko wiedziała, że Moon nie zamierzała już wracać do Hogwartu…

34 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Jestem okropna! Moje spóźnienie jest po prostu karygodne i nawet nie będę Ci się tłumaczyć, że ten miesiąc był po prostu ciężki.
      Przechodzę do rozdziału:
      Czytałam już go wcześniej, złe byłam wtedy w szpitalu na odebraniu wyników i tak się bałam, że mam nawrót, że nie dokończyłam go :)
      Ale już koniec gadania i komentuję:
      Mimo tego, że Gryfoni są już bardziej dorosłymi, niż dziećmi, to scena przy lepieniu bałwana jest po prostu urocza. Podoba mi sie postawa Lily jako taka opiekuńcza duszyczka. A Twój Potter jest dla mnie takim idealnym Potterem, zabawny, męczący… typowy James :)
      Szkoda mi Dominiki. Biała Magia, Ragnarok… nawet pogoda z nią nie współpracuje! I dopiero teraz zauważam, że Charlie nie jest dobry dla Moon. To Syriusz jest tym właściwym ^^
      Ojej, jaki Remus jest uroczy! To było naprawdę przyjemne, gdy pomagał Krukonce. I był taki miły i taktowny <3
      Ostatnim zdaniem mnie całkowicie zaciekawiłaś. Jak to, nie wraca do Hogwartu? A przyjaciele? A Ragnarok? A Syriusz?
      Pędzę nadrabiać zaległości :)
      Natalia

      Usuń
  2. Coooo? Jak to nie wracać?!
    Hej! Skąd ta decyzja? (Tak w nawiasie powiem, że jakbym nie miała zamiaru wracać do Hogwartu to wzięłabym ze sobą rękawice ze smoczej skóry, wiem, materialistyczne podejście, nie wiem czemu, ale natychmiast przyszło mi to do głowy xD) No miałam nadzieję, że Syriusz spisze się trochę lepiej, niby poprawił Dominice humor, ale, ale, ale!!! Widać, że Black ma chrapkę na Moon, niech no uruchomi ten swój urok osobisty i zatrzyma ją w Hogwarcie, chyba mu się coś popsuło skoro po rozmowie z nim podjęła taka decyzję... Podejrzewam, że gdyby to ragnarok uraczył ją zatroskaną rozmową przy kominku to Dominika nawet na święta nie chciała by wracać do domu, nie mówiąc już o całej wieczności. A właśnie, Ragnarok to Ragnarok, Charlie mi jakoś do niego nie pasuje ;P Mam coś takiego, że nazwy utożsamiają mi się z kolorami i Ragnarok jest takie zimne, czarno, szare z elementami chłodnego białego i może zimnego brązu, a Charlie znowu jest ciepłe, czerwone z żółtym, ewentualnie z elementem pomarańczowego, takie bardzo Gryfońskie bym powiedziała, a dokładniej to jak płomienie w kominku Gryfonów ;P Wiem, dziwna jestem ;P No więc te dwa imiona nie pasują mi do jednej osoby, ale przywyknę ;P
    A jak już zaczęłam mówić o odczuciach to chciałam podkreślić, że cały rozdział jest świetnie napisany, natychmiast wczułam się w zimową, później świąteczną atmosferę, a że bardzo lubię ten okres to już w ogóle odlot ;P U mnie dopiero dziś spadło na tyle śniegu, że moznaby pokusić się o ulepienie bałwana, ale jest trochę za ciepło, plucha się robi, wolę jak mrozik trzeszczy pod bytami *.*
    Ach i nie można zapomnieć u Lupinie! Oczywiście też natychmiast poczułam zapach biblioteki, przygaszone światła i pewnie gdyby nie remont u moich sąsiadów poczułabym też bibliotekowatą ciszę xD I szkoda mi strasznie Remusa... Bo coś czuję, że wpadła mu ta krukonka w oko, a ona jak widać platonicznie zakochana w Syriuszu... I jeszcze Luniak nieumyślnie podsycił jej nadzieje, eh... Oby mu nie złamała serca, może jej wewnętrzne oczy otworzą się na naszego Remusa? Trzymam kciuki ;P I za Jamesa ;P Ach ten jego zadziorny charakter ;P Bałwan jeden ;P

    Wyczekuję więc 29 stycznia i życzę mnóstwo weny i huncwotów ;*

    niecnimarudersi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, kochana :)
      Hihi, taka niespodzianka na koniec :p
      To bardzo ciekawe, co napisałaś o identyfikowaniu nazw z kolorami, nigdy nie myślałam w ten sposób. Całe szczęście, że prawdziwe imię Ragnaroka będzie występowało dość rzadko :p
      Dziękuję za ciepłe (idealne w zimowej aurze!) słowa, to dużo dla mnie znaczy. Mróz nadchodzi, zarówno w rzeczywistości jak i w moim opowiadaniu, więc powinnaś być zadowolona przynajmniej jeszcze przez jakiś czas :p
      Z pozdrowieniami
      Eskaryna

      Usuń
  3. Ach. niby dosuć normalnie, jakby Białej Magii nie było, ale... po pierwsze, ona jest. PO drugie, pewnie dlatego Moon nie chce wracać do Howgartu. ale kiedy na to wpadła? jakos nie sprawiała wcześniej wrażenia, by konczyc z tą szkołą. Dlaczego traktuje to jak uciekczkę, nikomu nic nie mówiąc? pewnie dlatego, że to właśnie tym jest. liczę na to,że zmieni zdanie, a jak nie, że Hubcowci przekonają ją do tego... Syriusz jest taki słodki wobec niej xD Ja chcę ich razem.a Remus mógłby się bliżej zainteresować tą Elisabeth. Raczej Łapa nie myśli o niej na serio i dziewcyznie też by się przydało, gdyby sie kimś innym zainteresowala, na przykłąd takim miłym Remusem :. Życzę powodzenia! A Ragnaroka nie mogę za Chiny rozgryźć, ale nie wiem, czy powienien dowiadywać się o Białej MAgii... Chyba nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa widzisz, wszyscy myślą, że Hogwart jest taki super, a tu niespodzianka :) Więcej wyjaśnień będzie w kolejnym rozdziale, ale "ucieczka" to w tej sytuacji idealne słowo.
      Z pozdrowieniami
      Eskaryna

      Usuń
  4. Świetny rozdzial, ale zaskoczylas mnie takim obrotem sprawy! Jak to Dominika nie wraca do Hogwartu?:( a gdzie Lily, Huncwoci? Ja chce mojego Jima! Mam nadzieję, że chociaż listy będą do siebie pisać! :)
    Ten Ragnarok jest naprawdę dziwny, no, ale cóż, liczę na to, że jednak okaże się pozytywną postacią, a jak nie to się go nawróci na dobrą stronę mocy!:)
    Przepraszam, że taki chaotyczny komentarz z małymi brakami polskich liter, ale pisze na komórce w pośpiechu, a chcialam skomentować, bo później bym zapomniała i co by było?:)
    Pisz szybciutko kolejny rozdział, bo naprawdę polubiłam Twoje opowiadanie, a że zaczęły mi się ferie to przyda się dobra lektura:D
    Pozdrawiam cieplutko,
    Neithiria.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana :)
      Kto wie, może w takim razie dokonam rewolucji i wyprzedzę swoje własne terminy? :p

      Usuń
  5. Hej, hej!
    Nie. Tyle mam do powiedzenia Dominice. Czy ona nie mogła wymyślić niczego głupszego? No, do jasnej ciasnej... Dlaczego?! Przecież ona musi rozwijać swoje umiejętności w zakresie białej magii, a gdzie zrobi to lepiej, jak nie w Hogwarcie? Czytałam ten rozdział, czekając na mamę w sklepie i kiedy przeczytałam to ostatnie zdanie, to się tak zatrzymałam, że jakaś kobieta na mnie prawie wpadła xd Miny nie miała zadowolonej :)
    A ten fragmencik z Syriuszem! No po prostu cud, miód, malina! Syriusz, dam ci radę. Rudz się i użyj całej swojej siły przekonywania, uroku osobistego i co tam jeszcze masz w zanadrzu i zatrzymaj Dominikę w Hogwarcie! I ty, Ragnoroku, też! Pomimo że cię nie lubię, lepiej, żeby Moon została w Hogwarcie dla ciebie nież w ogóle nie została!
    Eskaryno droga! Jeśli nie chcesz być rozszarpana przez fanki Syriusza i Dominiki, to nie każ jej rezygnować z Hogwartu xd I pamiętaj, że będę jedną z tych, które będą najbardziej zaciekle z tobą walczyły...
    Bo Dominika ma zostać w Hogwarcie! I koniec kropka.
    Oho, czyżby i Remus powoli wpadał w zdradzieckie sidła miłości? Ale kto oczywiście musiał pierwszy dorwać się do Elizabetty? No, Syriusz oczywście. Ale czy jest w szkole dziewczyna, z którą Syriusz się choć raz nie umówił? Nie ma!
    Podsumujmy. Dominika nigdzie nie wyjeżdża, zostawia Ragnaroka w spokoju i zaczyna interesować się Syriuszem. Syriusz przestaje spotykać się z tak dużą ilością dziewczyn i zostawia w spokoju Elizabette, a nią zaczyna interesować się Remus. Takie moje marzenia xd
    To chyba by było na tyle, prawda? Rozdzał jak zawsze świetny, tak przyjemnie się go czytało :) Zwłaszcza ten fragment o tym, jak Dominika nienawidzi takiej zimy :) Nie wiem dlaczego, ale bardzo mi się spodobał :D
    Pamiętaj o moich radach i groźbach rozszarpania :)
    Pozdrowionka,
    Bianka
    zakrecone-zycie-huncwotow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ,,Podsumujmy. Dominika nigdzie nie wyjeżdża, zostawia Ragnaroka w spokoju i zaczyna interesować się Syriuszem."
      Chyba znalazłam kolejną zaginioną siostrę! <3

      Usuń
    2. O, kurczaczki! Jak tak czytam sobie ten twój komentarz niżej, to coś mi się wydaje, że rzeczywiście mamy zbyt podobny tok myślenia, żeby to był zwykły przypadek xd W ogóle Dom-Dom jest śtwietne! Podkradę ci to przezwisko!

      Usuń
    3. Cześć :p
      Jeeej, Bianko, jesteś taka słodka. Nie zasłużyłam sobie na tyle komplementów. Na rozszarpanie może trochę :p Napisałaś mi tak dokładne instrukcje, że aż jestem pod wrażeniem. Zdradzę, że akcja kolejnego rozdziału będzie działa się jeszcze w Hogwarcie, więc będzie sporo czasu, żeby pogodzić się z mrocznym planem Moon, haha :p
      Jak cudownie, że przyczyniłam się do wirtualnego pojednania zaginionych sióstr xD Wzruszyłam się.
      Pozdrawiam serdecznie
      Eskaryna

      Usuń
  6. Good morning, honey!
    ,,— Za późno. — Jego orzechowe oczy za szkłami okularów zwęziły się w uśmiechu. — Już ktoś ma ją na oku." Ekhe, ekhe, Syriusz. Ekhe, ekhe. Gdy tylko to przeczytałam, wiedziałam już, że będzie coś pomiędzy nią, a Syriuszem w tym rozdziale! <3 I się nie zawiodłam!
    ,,— Szukasz czegoś?
    (...)
    — Tylko ciebie. — Syriusz Black wyszczerzył do niej zęby i rozparł się wygodnie na wytartym od starości oparciu." Matko i córko! Borze szumiący i stojący! Jak tu ich nie shippować?! Oni razem są taaacy słodcy! Może nie rzygam tęczą, ale to dobrze. Ta relacja między nimi jest naturalna, niewymuszona, a jednocześnie urocza.
    Na swój sposób, oczywiście. Gratuluję zrobienia takiego nastroju, Rynciu! Ty to masz talent! <3
    ,,— Chodź ze mną — powiedział miękko, pochylając się ku niej. — Będziemy się świetnie bawić, obiecuję." Ekhem, jest tu ktoś, kto jeszcze ich nie shippuje? Jeśli tak, to wkrótce i tak się przełamie. Mimo tego, że Dom-Dom nie przypomina jakiegoś szalonego, imprezowego zwierza, to mi ona pasuje do Syriusza.
    Ale wciąż nie ogarniam w jakim sensie. Romantycznym, czy nie.
    ,,— Wspominał o mnie? — zapytała z mieszaniną radości i niedowierzania." Nie ekscytuj się złotko. On ma Dom-Dom.
    ,,(...) wprawdzie Syriusz rzeczywiście wspomniał, że Elisabetta jest „śmieszna” i „słodka, aż zęby bolą”, dodał także zwięzłą i bardzo konkretną uwagę na temat jej fizjonomii, ale Remus był pewien, że biedna dziewczyna nie chciałaby tego usłyszeć." Ha, ha!
    Mówiłam, bitch! Nie wpierdzielaj się tam gdzie nie trzeba. Domka-Romka i tak ma teraz niezły rozpiernicz w swej blondwłosej główce, przez tą Białą Magię oraz inne duperele. Nie ma czasu uganiać się za jakąś bitch, która chce jej podkraść przyszłego chłopaka. Także ten, no... weź ich zostaw, głupia pindo. Nikt cię nie lubi.
    Okej, wyżyłam się na tej Clemenzie (hmm... jej nazwisko przypomina mi o chomiku Klemensie, którego nigdy nie miałam... ale to nieważne) i przechodzę dalej.
    Podoba mi się to, że Domcia-Romcia nie lubi zimy (mimo, iż ja ją kocham). Po pierwsze. Jest to oryginalne. Po drugie. Urocze było to, jak sobie przypominała o swoim domu w gorącej Marsylii. Tęsknota za rodzinnym domem, jest naprawdę bolesna, zwłaszcza, kiedy nie ma cię w domu praktycznie rok. Ja zawsze, gdy wyjeżdżam gdzieś na wakacje, w głowie mam mój kochany dom, w mojej znienawidzonej miejscowości. Współczuję Domci-Romci.
    Przekaż jej moje wyrazy współczucia.
    Ragnarok... ja i tak faceta nie lubię. Wolę Syriusza. Charlie to zbyt tajemniczy dla mnie typ. Chyba wolę bardziej otwarte na świat osoby, a on jest taki skryty... zdecydowanie nie mój typ.
    Wspominałam, że nie lubię Klemensa (tak, chodzi tu o Clemenze)? To dobrze. Mam nadzieję, że umrze w następnym rozdziale na smoczą ospę. W życiu bym nie pomyślała, iż mogę tak bardzo kogoś nie lubić... w zasadzie bez powodu. No cóż, zawsze musi być ten pierwszy raz. Rozpisałabym się, ale jestem zbyt leniwa, więc...
    Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
    Sophie Casterwill

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wait, chyba o czymś zapomniałam.
      ,,Gdyby tylko wiedziała, że Moon nie zamierzała już wracać do Hogwartu…" ...
      Ty zdajesz sobie sprawę, że ja Cię zabiję? Żartuję, nie chcę Cię zabić. Co najmniej poważnie uszkodzić. Podzielam zdanie Bianki w tej kwestii. Lepiej, aby Dom-Dom została w Hogwarcie, jak nie chcesz zostać rozszarpana przeze mnie i Biankę, spinaj swe zgrabne poślady i pisz następny rozdział, w którym okaże się, że jednak żartowałaś w kwestii opuszczenia Hogwartu przez Dom-Dom!
      Całuje soczyście i pozdrawiam,
      najbardziej psychopatyczna i upierdliwa czytelniczka EVER,
      Sophie Casterwill

      Usuń
    2. Merlinie i Gandalfie, czym ja, skromny parobek, zasłużyłam sobie na taką wspaniałą czytelniczkę? Czym, pytam? Nie przypominam sobie jakichś spektakularnych dobrych uczynków...
      Jesteś kochana, uwielbiam Twoje komentarze, są jednocześnie przezabawne i bardzo motywujące (zwłaszcza te fragmenty z groźbami).
      Klemens to bardzo dobre imię dla chomika. Gdybym miała chomika, w tej chwili zmieniłabym mu imię.
      Baaardzo dziękuję Ci za cudowny komentarz! Już grzecznie zabieram się za pisanie, proszę bardzo.
      Pozdrawiam serdecznie i przesyłam całuski
      Eskaryna

      Usuń
  7. Cześć Eska - mogę cię tak nazywać ?
    Przepraszam że komentuje dopiero teraz ale ostatnio nie mam na nic czasu ani ochoty. Nawet na pisanie swojego bloga.
    Rozdział długi i superowy jak zwykle.
    Dominika i Syriusz są razem tacy ujmujący. Widać że dziewczyna mu się podoba ale oczywiście chłopak jej o tym nie powie bo w końcu to wielkości PAN BLACK. Charlie jest tajemniczy i skryty w sobie - co jest w pewien sposób urocze - jednak to nie materiał na chłopaka. Przynajmniej dla mnie.
    Clemenza ... nie wiem czemu ale jej nie lubię bo mam wrażenie że Remus coś do niej poczuje a ta będzie się uganiała za Łapą ... który i tak woli Dom ;D normalnie jak brazylisjka telenowela
    Rozumiem że dziewczyna tęskni za domem rodzinnym. W końcu jest daleko od niego. Ja najdłużej byłam poza domem tydzień i nie zdążyłam zastesknic więc.nie wiem co ona czuje ale i tak jej współczuje
    Zaraz moment ... Aleks ma chyba zwidy wzrokowe ... nie no ... pisze jak byk ... jak to nie ma zamiaru wracać do szkoły ?! Ty chyba chcesz żebym włączyła google maps i zaczęła cię śledzić. Wiatrówką groziłam już Natalii Ż. oraz dwójce jej bohaterów więc na ciebie muszę znaleźć coś innego, pomyślmy ... hmmm ... już wiem ! stado rosomaków! napuszcze je na ciebie więc się strzez !
    Tak poza tym dziękuje za rozdział u mnie :) i zapraszam na drugiego bloga : sarkastycznaslizgonka.blogspot.com, jednym z bohaterów jest James Syriusz Potter :)
    Pozdrawiam i pełno weny życze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, rybka. Proszę bardzo, nie krępuj się :p
      Co Ty, co Ty, nie ważne kiedy, ważne, że jest komentarz :)
      Haha, mam nadzieję, że stopień dramatyzmu nie będzie aż taki wielki jak w brazylijskiej telenoweli, niewiele mogę na tym etapie powiedzieć, aaale może troszkę się zdziwisz :)
      Rosomaki brzmią fajnie, o ile wyglądają jak Wolverine :p Jeśli tak jest, to śmiało, nasyłaj je.
      Ooo, masz bloga z Huncwotami i ja o tym nie wiem?! No pięknie. Na pewno zajrzę :)
      Z pozdrowieniami
      Eskaryna

      Usuń
    2. Nie o Huncwotach tylko o synie Harryego :)

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Już wiem, już wiem, sytuacja opanowana :p Najwyraźniej czasy czytania ze zrozumieniem (czyt. szkoły) minęły dla mnie bezpowrotnie.

      Usuń
  8. Droga Eskaryno,
    Rozdział jak zwykle cudowny, chociaż chcę ci wydłubać oczy xd COOOOOO!? Dlaczego Dominika nie chce wracać do Hogwartu? Ona musi wrócić! Koniec i kropka.
    Syriusz i Dominika to takie idealne połączenie. XD Nawet nie wiem dlaczego, po prostu mam takie odczucie. Black mógłby użyć swojej mózgownicy i tego swojego pieprzonego uroku osobistego (XDD) i sprawić, żeby Moon została w Hogwarcie >.<
    Wiem, że zwracasz uwagę bardziej na sprawy Dominiki, ale nie obraziłabym się, gdyby pojawił się wątek z Severusem, Lily i Potterem :D
    Nie wiem, który raz to powtórzę, ale nie lubię tego Ragnaroka. Mam nadzieję, że nie dowie on się o tym, że Dominika ma w sobie Białą Magię. OBY SIĘ NIE DOWIEDZIAŁ!
    Remus i Elisabett! Ja chcę zobaczyć tą dwójkę razem. Mimo że ona przejmuję się tym, że Syriusz o niej mówi, to chcę, żeby ona zainteresowała się Remusem, a on nią!

    Pozdrawiam,
    ~V

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejhej!
      Oj, to chyba niedobrze :p Aż boję się pisać dalej. Jeśli jednak zostawisz mi oczy, to w kolejnym rozdziale zamierzam zaserwować Petera, Remusa i Syriusza, co Ty na to? :p A jeszcze później Lily i Jamesa. Może być?
      Widzę, że Ragnarok ostatnio traci swoich fanów i drażni stałych wrogów, to ciekawe. Aż strach myśleć, co będzie dalej :p
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam
      Eskaryna

      Usuń
  9. *offtop, możesz usunąć ten komentarz po przeczytaniu*
    Przepraszam, że komentuję pod rozdziałem, ale nie ma zakłądki spamu. Kochana, najmocniej Cię przepraszam, przez pomyłkę usunęłam Twój ostatni komentarz na moim blogu :\ Po prostu dodały się dwa takie same, jeden chciałam usunąć, usunęły się dwa. Wiem, że się dużo rozpisałaś, dlatego jeśli chciałabyś go znowu wstawić, mam jego treść (przyszła mi na maila) i mogę Ci go przesłać (: Po prostu nie chciałabym, byś się rozpisała na darmo, tym bardziej, że był to treściwy komentarz, z którym się zgadzam (też nienawidzę zawiedzeń blogów!).
    Jeszcze raz przepraszam i jeśli masz taką ochotę to podaj mi, proszę, swojego maila, mogę Ci tam albo przesłać treść komentarza, albo po prostu prywatnie na niego odpowiedzieć (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + Komentarz do powyższego rozdziału jest "w warsztacie". Mam nadzieję, że rozumiesz, po prostu ostatnio na nic nie mam weny, nawet na komentarze :( Ale obiecuję poprawę!

      Usuń
    2. No problemo, zawsze uważałam, że technologia żyje sobie swoim własnym życiem :p Komentarz był dla Ciebie, więc jeśli go przeczytałaś, to się nie zmarnował. Trzymam mocno kciuki, ale z takim podejściem do sprawy szczęście chyba nie jest Ci potrzebne :)
      Z pozdrowieniami
      Eskaryna

      Usuń
  10. Nadrabiam Twoje opowiadanie, czasem wpadnę z komentarzem :). Tym razem chcę zaprosić do Liebster Blog Award na pewno znasz :P. Jeżeli masz ochotę, to pytania do Ciebie są na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejka :)
    Jak chcesz to wpadnij na pierwszy rozdział na mojego drugiego bloga :) :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hello my sweet sweetheart!
    Zmieniłam adres bloga. Teraz zapraszam na: http://skazane-na-zapomnienie.blogspot.nl
    Z poważaniem,
    Sophie Casterwill

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie. Nie, nie i nie. Dominiko, możesz nie planować wracać do Hogwartu, ale to tylko i wyłącznie twoje plany. Gdyby to było takie proste, już dawno zmiksowałabyś się ze szkoły, mając w głębokim poważaniu całą Białą Magię, Ragnaroka, Huncwotów, nauczycieli i całą resztę.
    Hmm... Zastanawiające. Zostawić za sobą to wszystko i zacząć "od nowa", mając tylko główną bohaterkę. Nie jestem pewna, czy byłabyś w stanie Eskaryno, tak poprowadzić akcję. Chwilowo może i owszem, ale raczej nie na stałe. W końcu Ragnarok i jego kolorowa, milcząca koleżanka ot tak nie wyparują. Nauczyciel od Białej Magii również nie. O Huncwotach i jej przyjaciółkach już nie wspominając. Musi być jakiś haczyk... Po prostu musi! Moze Dominika rzeczywiście ucieknie, ale magia zacznie wymykać jej się spod kontroli i dlatego postanowi powrócić do szkoły? To miałoby pewien sens.
    Zasłodziłam się na amen czytając o Syriuszu i Moon. Są kochani, uroczy, przyjemni dla oka... I tu jeszcze długa lista epitetów, której nie ma końca. Jeśli dziewczyna ostatecznie wybierze Charliego (swoją drogą, używając tego imienia nie potrafię go nie kojarzyć z małym maltańczykiem, który mieszka niedaleko i nazywa się właśnie Charlie. Z pewnością Ragnarok mi tego nie wybaczy)...
    Ale zostawmy chwilowo Moon w spokoju. Mamy przecież jeszcze Remusa zauroczonego niewinną dziewczyną. Sama słodycz. Nic tylko wziąć ich i przytulić. Mam nadzieję, że Słodka ocknie się i zapomni o Syriuszu. Ma w końcu obok siebie kogoś znacznie lepszego. Niech nie traci takiej okazji! Chyba, że ma go zranić. To niech się trzyma z daleka. Ach, to moje niezdecydowanie <3

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak wiele kuszących perspektyw, że od tego momentu mogłabym napisać co najmniej kilka alternatywnych opowiadań :p Ale nieee, wszystko dawno zaplanowane. Podoba mi się jednak Twój sposób myślenia :)
      Kurczaki, muszę się pozbyć tej słodyczy, bo co za dużo, to niezdrowo... Ale z drugiej strony, biorąc pod uwagę wszystko to, co spotka naszych milusińskich, należy im się chociaż trochę sielanki :)
      Z pozdrowieniami
      Eskaryna

      Usuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, kochana!
      Zastanawiałam się czy kończyć dzisiaj rozdział, czy w końcu skomentować, no wybrałam to drugie i jestem! Mam ogromne wyrzuty sumienia, że tak się u was opuszczam z komentarzami, w święta jak będzie trochę wolnego muszę się ostro spiąć.
      Rozdział czytałam już jakiś czas temu, mam nadzieję, że nie zapomnę niczego napisać.
      No w każdym razie.
      Mega udany fragment na dworze w śniegu. Miło, że Lily martwi się o Dominikę. No i James! On u Ciebie jest taki fajny, że ojeju. Zachowuje się tak... Huncwocko.. och! :D
      Strasznie shippuję Dominikę i Charliego. Co dziwne, bo go nie lubię. I nie wiem dlaczego nagle dostałam takiego "olśnienia", ale chyba tak, chciałabym by byli razem :D Nie wiem co z tego wyniknie, bo u Ciebie można się wszystkiego spodziewać. Skończą z jasnoblond dziećmi w okularach na Hawajach lub w gorszym przypadku któreś z nich (Dominika, Charlie) zginie - marny los bohaterów opowiadań, haha. W każdym razie mam nadzieję, że przez jego zainteresowanie mocami Moon coś do niej poczuje, a ich miłośc będzie tak rosła jak te piękne tulipany za oknem ( tak zdaję sobie sprawę, że jeszcze nie rosną, dajcie mi pomarzyć).

      Ja cie znaam! Ty wiedźmo, ty! Ty nas tylko tak podstępem bierzesz. Że Moon nie wróci. Że opuszcza Hogwart. O nie! To by było za proste. Ja wiem, że albo ją ktoś przekona, albo sama zrezygnuje z decyzji, no ale nie... Ona wraca do Hogwartu i koniec, nie ma innej opcji, haha.
      Kocham mocno
      Ola

      Usuń
  15. Wiem, że tak się ślamazarze z tym czytaniem, ale w końcu postanowiłam, że jednak skupię się na moim życiu, nauce itd. zostawiając trochę tych przyjemności. Zależało mi na poprawieniu fizyki i mam nadzieję, że może coś z tego wyszło... i mi wybaczysz :P. Będę tak sobie kicać do Ciebie, co jakiś czas.
    Ogólnie mam wrażenie, że co jakiś czas mówią o jakichś bohaterach, którzy wydają mi się nowi... a oni jakby znali ich od zawsze... ja też chcę :(. Nie lubię jak ktoś gada o kim, kogo nie znam, bo nie mam co powiedzieć.
    Ogólnie to ja zazwyczaj wolę tę męską część bohaterów, a już Lily to wyjątkowo mi do gustu nie przypadła. Nie cierpię ludzi, którzy wszystko chcą o kimś wiedzieć. Taki mój typ osobowości, który lubi mieć tajemnice i mówić to, na co ma ochotę, a nie jak ktoś z niej wydusza. Toteż wcale nie dziwię się Dominice, że nie ma ochoty na wyznania. Nie wiem czy już to mówiłam, ale wyjątkowo u Ciebie podoba mi się postać Syriusza. Zachowuję się z takim taktem i może nawet jest materiałem na przyjaciela dla Dominiki. Ragnarok jest ciekawym osobnikiem, bo jest inny od reszty, aczkolwiek czuję u niego ciemne machlojki i nie do końca zyskuję moją sympatię, ale wciąż jest ciekawą postacią.
    Również nie wierzę, że Dominika od tak odejdzie z Hogwartu. Nie wygląda mi na kogoś zdecydowanego, bardziej na impulsywnego, zagubionego. No i sentymentalnego. Może to panowanie nad białą magią okaże się za trudne i jednak zdecyduje, że wróci, bo będzie się chciała nauczyć władania nią. Albo jednak pomyśli, że nie może zostawić osób, które już zdążyła zapoznać :). A Remus wydał się taki właśnie nieśmiały, trochę samotny i pomocny. Delikatnie nawiązujący nowe kontakty. Niby tak go wszyscy kreują, ale tutaj może również rozwiniesz jakiś ciekawy wątek.

    Pozdrawiam i mówię tylko, że nad swoim opowiadaniem pracuję, dlatego jest taka przerwa, bo czekam na opinie kogoś o nim. Wspominam o tym, bo mówiłaś, że robię strasznie długie przerwy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Dziękuję za wytrwałość w czytaniu :) Doceniam to.
      Szkoda, że Lily nie przypadła Ci do gustu, ale tak to już jest, każdy ma jakieś wady. Tym bardziej cieszy mnie, że polubiłaś moją wizję Syriusza.
      Wydaje mi się, że trafiłaś idealnie w punkt, opisując charakter Dominiki :)
      No, jeżeli taka przerwa ma pozytywnie wpłynąć na przyszłość Twojej historii, to na pewno warto.
      Z pozdrowieniami,
      Eskaryna

      Usuń